Emnilda zawsze wraca jesienią*
Gdybym miała jakoś opisać modowy trend, któremu zawsze ulegam w chłodne mgliste jesienne dni, opisałabym go w jednym zdaniu jako angielski menel inspirowany Dickensem, choć raczej ciężko nazwać tę moją modę trendową (bardziej pasuje określenie trędowata). W dzisiejszym wpisie mam na sobie w większości cudownie ciepłe ubrania z wełny - idealnie nadające się na przenikliwą i bezdeszczową jesienną pogodę, a prócz tego względnie nową opaskę zamówioną na Aliexpress (zgromadziłam kolekcję w różnych kolorach - bardzo je lubię!) oraz świeżo zakupione najpiękniejsze kalosze wszechświata w grzybki *_* które godzinę przed zrobieniem zdjęć dostarczył mi kurier. Nie było na co czekać i w te pędy poleciałam je testować do najbliższego lasu.
......
O ile jesteście ciekawi mojej dramatycznej historii, zapraszam do dalszego czytania, bo prawdą jest że zakup kaloszy to była operacja, która trwała latami. Wiem, brzmi to co najmniej dziwacznie, niesamowicie ciężko było mi jednak kupić but, który byłby zarazem wygodny, ładny i niezawodny. Pierwsze kalosze kupiłam kilkanaście lat temu w Castoramie za 24 złote (przewijają się gdzieś tam w pierwszych wpisach na blogu), które zużyły się po kilku latach intensywnego używania. Wtedy trafiłam na wizualną podróbkę Hunterów w Lidlu, które były wysokie, wykonane z bardzo grubej gumy i myślałam, że przetrwają kolejnych kilka-naście lat. Niestety, po dwóch wyjściach oba buty pękły na łączeniu obcasa i pięty, a ja znów zostałam bez kaloszy. Od tej pory szukałam czegoś ładnego i niezawodnego w wielu sklepach, od marketów budowlanych przez lumpeksy na eleganckich butikach kończąc. Chciałam żeby kalosze były matowe, miały stonowany kolor, łatwo się wkładały i sięgały połowy łydki. Oczywiście w sklepach największy wybór ładnych kaloszków był zawsze na dziale dziecięcym, później trafiałam na te brzydkie kalosze typowo dla kobiet z kokardkami, brokatem i obcasem (!), a na wielkie stopy - jak moja - w rozmiarze 41/42 zostawały tylko modele dla fanatyków wędkarstwa. No wiec tak sobie szukałam i szukałam, w pewnej chwili rozważając nawet oryginalne huntery, ale o ile jestem w stanie wydać kilkaset złotych na piękne mokasyny, o tyle kupowanie za taką kasę kaloszy, które i tak wiecznie uwalane są błotem, uważam za posunięcie mało rozsądne. Aż w końcu, kilka dni temu, weszłam na Zalando i znalazłam model z moich snów! Zielone kalosze w czerwone grzybki (tak, wciąż mam 33 lata) z ozdobną sprzączką i ciepłą wkładką. I kosztowały 120 zł, a więc tak w miarę rozsądnie. Testy wypadły pomyślnie, choć jest to model raczej na jesień i zimę do noszenia z ciepłą skarpetą, która sprawia że but trzyma się na nodze bardzo stabilnie.
......
Och, strasznie się rozpisałam. Zostawiam Was w takim razie z kilkoma zdjęciami i do następnego wpisu!
* Chociaż nigdy nie wiadomo na jak długo...
Spacer do lasu w sezonie grzybowym zawsze owocuje zbiorami. Nie inaczej było tym razem - część grzybów ususzyłam (dodaję je najczęściej do podbijania smaku gotowanego bulionu czy sosów, a także wykorzystuję do przygotowywania wszelakich farszy i pasztetów), a z części zrobiłam szybki obiad, czyli podgrzybki w sosie śmietanowym z majerankiem z kaszą gryczaną i gotowaną kiszoną kapustą.
(zdjęcia: Włóczykij; ostatnie: ja)
Cudne kalosze! Twój jesienny zestaw jest świetny i bardzo angielski 😊
OdpowiedzUsuńPodziwiałam już kalosze na Instagramie, są piękne!!! Też mnie to denerwuje, że wiele fajnych ubrań i butów jest tylko dla dzieci, niedawno trafiłam na reklamę cudnej bluzy z Kubusiem Puchatkiem z jednej z sieciówek, niestety rozmiary tylko małodziecięce... Twój zestaw wygląda bardzo przytulnie, w sam raz na eleganckie grzybobranie! *^v^*
OdpowiedzUsuńZgadzam się, też często łapię się na tym, że migają mi reklamy jakichś ciekawych ubrań, butów albo dodatków i kiedy klikam okazuje się, że to kolekcja dla dzieci. Albo kolekcja dla przyszłych mam. Tak, to mój drugi reklamowy zonk ;)
UsuńCiekawe zestawienie, bardzo wzorzyste, ale jednak swojskie i przyjemne dla oka (choć dla mnie i tak czarny jest the best, no sorry, ja tak już mam ;)
OdpowiedzUsuńNatomiast kalosze, ciemnozielone kalosze w muchomorki skradły moje serce... kobieto, mów do mnie jeszcze...ach te muchomorki...(zapewniam, że jestem od Ciebie o kilka lat starsza)
A z trochę innej beczki, to uwielbiam jesienne jedzenie; dynię ze swojego ogrodu, osobiście zbierane grzyby i pieczone jabłka z cynamonem...kiszoną kapustą też nie pogardzę ;) i w ogóle to uwielbiam jesień.
Pozdrawiam cieplutko i jesiennie. Gotka
Kalosze są super. Takie kolorowe pasują w każdym wieku. Piękna jesienna stylizacja. Mimo młodego wieku odbieram cię jak osobę z innego wieku. To jest ewenement w tym nowoczesnym świecie , gdzie wszystko jest szybkie , na pokaz i byle jakie. Pozdrawiam cieplutko 🍁☘️🍁☘️🍁☘️🍁☘️
UsuńGotko, jesień to zdecydowanie moja ulubiona pora roku, chociaż od kiedy na poważnie zajęłam się kwiatami na balkonie z pewną niecierpliwością wyczekuję wiosny, a nawet nieco przychylniej spoglądam na lato :) Natomiast jesień była, jest i będzie moją osobistą królową pór roku. O właśnie, wspomniałaś o pieczonych jabłkach, a ja juz tak dawno nie piekłam żadnej szarlotki... :D
Usuń......
Atelier Marysi: Właściwie to urodziłam się w poprzednim wieku jakby nie patrzeć ;) Dziekuję za te komplementy, również pozdrawiam :)
Pięknie, dzięki, że jesteś, bardzo tu ciebie brakowało:) Pisz częściej. Tego sobie życzę i tego wyczekuję. Monika
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję :D Mam już pomysł na kolejny wpis, a nawet dwa, więc pewnie niedługo... :) W razie czego zapraszam na Instagrama (@emnilda), tam jestem bardzo często, nawet codziennie.
UsuńMnie się styl nie zmienił prawie wcale. Noszę podobne kroje i te same kolory od 20 lat przynajmniej. Gdybym w czasie mojej młodości miała dostęp do różnorodnych ubrań, pewnie styl byłby jeszcze bardziej zbieżny. Po 40 noszę te same fasony i kolory co na studiach, tylko o rozmiar większe. Czasem bym nawet chciała, żeby mnie ciągnęło do innych rzeczy, bo w sumie od lat kupuję to samo.
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie wyglądasz :) jestes bardzo pozytywna osóbka:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądasz, piękna jesienna kolekcja . Wszystko się zgadza . Gratulację.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne stylizacje oraz interesujace wpisy. Mam nadzieję, że będą pojawiać się częściej?
OdpowiedzUsuńChętnie będę tutaj zaglądać. Pozdrawiam!
Ciekawa stylizacja! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCalosc swietna :) takie fajne jesienne retro. Bardzo lubie mode i blogi modowe. Moda zawsze mnie fascynowala. Kalosze niesamowite naprawde :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWidzę, Emnildo, że spełniasz swoją groźbę i post będzie raz w roku. Szkoda.
OdpowiedzUsuńNiewiele jest ciekawych polskich blogów (mam specyficzny gust ;) a do Ciebie zawsze lubiłam zaglądać.
Wiem, wiem, jakie mamy czasy każdy widzi, niemniej mam nadzieję, że się wkrótce odezwiesz i umieścisz tu jakieś opasłe "pościcho" ;)
Pozdrawiam chłodniutko. Ledwo zipiąca z upału Gotka
No cóż, nawet myślałam o wiosennych wpisach, ale w marcu złamałam nogę w kostce, potem była skomplikowana operacja, a do teraz trwa rehabilitacja i końca nie widać :D Natomiast powoli zbliża się jesień, a ja czuje się już na tyle dobrze, że zaczynam myśleć o kolejnym wpisie :) Mam kilka pomysłów i nadzieję że uda się je zrealizować w najbliższym czasie. Cieszę się że lubisz tutaj zaglądać, niewiele stałych czytelniczek/czytelników ostało się na tej stronie (i właściwie wcale się nie dziwię) :) Sama ostatnio złapałam się na tym, że brakuje mi dawnej formuły blogów i takiej swobodnej, domowej atmosfery jaka panowała mniej więcej 10 lat temu. Teraz większość wpisów na stronach jest "wymuskana" do granic możliwości, zdjęcia przerobione przez 5 programów graficznych, a większość treści sponsorowana i po prostu brakuje autentyczności i luzu. A uświadomiłam to sobie, bo znalazłam link do zdjęć blogerki, do której bardzo lubiłam kiedyś zaglądać - blog nazywał się Lulu Letty, a tu podrzucam link do zdjęć gdybyś chciała zajrzeć: https://www.flickr.com/photos/lululetty/albums
UsuńNa ten moment mogą Cię zaprosić na Instagram (@emnilda), gdzie wrzucam coś prawie codziennie (relacje) i często dodaję zdjęcia, rzadziej jestem na emnildowym Facebooku i tam raczej wstawiam linki i zdjęcia swoich inspiracji czy zakupów chociaż czasem i jakaś zabłąkana "stylówka" się pojawi. Czy więc tu, czy gdzieś indziej: do usłyszenia!
Och, no to duuuuużo zdrowia życzę.
UsuńFakt, dawniej atmosfera była tu bardziej na luzie. Ach, czasem człowiek chce zrobić wszystko perfekcyjnie, a wychodzi zbyt perfekcyjnie, zbyt idealnie, a w konsekwencji trochę sztywno. Ale myślę, że to się da naprawić;) Ja i tak będę tu zaglądać i czekam na nowy post.
Pozdrawiam gorąco. Gotka
A czy nie próbowałaś kaloszy jeździeckich typu: Aigle czy choćby powszechnie dostępny Decathlon? Tak myślałam, że pasowałyby do Twojego stylu choćby dlatego, że są bardzo angielskie a Ty przecież lubisz ten krąg kulturowo-odzieżowy :) Są dostępne aż do numeru 46 i są o połowę tańsze od tych, które Ty kupiłaś:) Świetny blog, tylko - wracaj. Już jesień :) Serdeczności. Kinga.
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedzi :D Mierzyłam kiedyś te w Decathlonie, jednak ciężko mi się je ściągało przez to, że są dość wąskie w okolicach łydki (z tego samego powodu bardzo rzadko wkładam swoje oficerki :) Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis :)
UsuńMasz prawdziwe oficery?!! I jeszcze ich nie pokazałaś? No to kolejna podpowiedź: stylizacjo-aranżacja "Equiestrienne". Nigdy taki look nie zagościł na Twoim blogu a to jest też very british. Dla swoich fanek możesz raz jeszcze się przemęczyć i je założyć. Please! Kinga.
Usuń:D
UsuńPrzyznam że mam już skompletowany co najmniej jeden jeździecki look (z tymi oficerkami), tylko wciąż brakuje mi konia :)
Jeżeli nawet nie jeżdzisz konno (a może jednak jeżdzisz?:) , to w każdej stadninie znajdzie się na godzinę spokojna klacz, która wozi dzieci w ramach hipoterapii:) Może być też konik na biegunach:))) Zresztą, nie koń jest tu najważniejszy a jeździecki look. Przecież "Twoja" Elżbieta II też nie występuje z Buckingham Palace w tle:)
UsuńHahaha, no niestety, nie było żadnego Balmoral w okolicy :)
UsuńZobaczymy, coś wymyślę :D Pozdrawiam.