Porządki w garderobie, czyli moja kolekcja butów

Kiedy ostatnio stałam na przystanku i czekałam na tramwaj, mój wzrok spoczął na ładnej parze butów wystawionej w witrynie jakiegoś sklepu. Patrzyłam na nie, myśląc że może jednak warto byłoby wstąpić do środka, przymierzyć je i jechać następnym tramwajem, kiedy uświadomiłam sobie, że bardzo podobny model mam we własnej szafie - wypadł mi jednak z pamięci. Postanowiłam wtedy, że gdy wrócę do domu, zrobię generalne porządki w swoich butach, a nawet je sfotografuję, żeby już nigdy o żadnych nie zapomnieć. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wyjęłam kartony z wszystkich zakamarków szaf; wyciągnęłam buty próbując je jakoś posegregować, zrobiłam im zdjęcia i pomyślałam, że to dobry pretekst, żeby napisać kilka słów o swojej butowej filozofii na blogu.
......
Wcześniej nigdy tak całościowo nie patrzyłam na swoje obuwie, zdjęcia potwierdziły jednak, że nie ściemniam, pisząc Wam często o trzech zasadach, jakimi zawsze kieruję się przy zakupie obuwia.
  1. Skóra. Jedynymi butami z tworzywa na jakie sobie pozwalam są sezonowe baleriny. Na wiosnę kupuję parę za kilkanaście złotych, którą po lecie używam do chodzenia przy domu. Mam też kilka par butów z materiału, reszta to buty skórzane. Decyduję się na nie z kilku powodów. Przede wszystkim ważny jest dla mnie komfort noszenia. Niewygodny ciuch jeszcze jakoś przeżyję, ale uwierające czy uciskające na palec obuwie, kiedy pół dnia trzeba przechodzić po mieście, to największy koszmar, gdy tymczasem skórzane buty z każdym włożeniem coraz lepiej dostosowują się do stopy. Poza tym skóra odprowadza wilgoć i pozwala stopie oddychać, czego nie można powiedzieć o tworzywie. W zeszłym roku kupiłam sobie takie sztuczne buty na wyprzedaży w Zarze (25 zł) i poza tym, że tworzywo uwierało mnie w zgięciu palca, po godzinie noszenia czułam się w nich jak w kaloszach. Kolejnym ważnym argumentem, jest ten, że skóra po prostu dobrze się starzeje. Podczas gdy buty z tworzywa zaczynają pękać i kruszyć się, i po kilku sezonach wyglądają nieestetycznie, skóra nabiera szlachetnej patyny i, odpowiednio pielęgnowana, dobrze wygląda nawet po wielu latach (moje najstarsze oksfordy mają  około 14 lat).
  2. Neutralny kolor. Kiedy zaczynałam prowadzić bloga, miałam buty we wszystkich kolorach. Czarne... są eleganckie, brązowe... bo kojarzyły mi się bardzo wintydżowo, szare bo... miałam kilka szarych ubrań, zielone... bo lubię zieleń, niebieskie do tej jednej sukienki, a czerwone do płaszcza etc. Obłęd! A jak przyszło je włożyć, to stwierdzałam, że jednak sukienka z tymi niebieskimi nie bardzo pasuje i stałam przed szafą łapiąc się za głowę. Nie miało to najmniejszego sensu. Początki bloga były okresem, kiedy klarowały się podstawowe kolory mojej "szafy" w ogóle i ulubione barwy ubrań uprościły nieco zakupy obuwnicze, jednak z czasem postanowiłam ograniczyć się tylko do trzech kolorów: czarnego, brązowego i bordowego. Było do dla mnie najbardziej optymalne rozwiązanie i do dzisiaj jestem mu wierna. Co prawda w przeciągu ostatniego roku kupiłam niebieskie baleriny (do ubrań na lato) i ciemnozielone mokasyny (są piękne ^_^), jednak poza tymi wyjątkami jestem wierna swoim postanowieniom sprzed lat, które niesamowicie się sprawdzają. Nie mam problemu z wyborem: do ciemnych ubrań zakładam buty czarne, do jaśniejszych brązowe, bordowe zaś są uniwersalne, i gotowe - stoję przed szafą pięć minut krócej!
  3. Ponadczasowy krój/ sprawdzone modele. Zawsze, kiedy jestem w sklepie zastanawia mnie, dlaczego większość producentów obuwia upiera się przy modelach z mnóstwem ozdobników, szytych z kilku rodzajów materiału, fantazyjnie zaprojektowaną podeszwą/obcasem, że nie wspomnę już o diamencikach czy cekinach (koszmar). Jeżeli chodzi o mnie,wybieram buty w jednym kolorze, w większości z jednego typu skóry/materiału. Lubię delikatne ozdoby. Może to być dziurkowanie w skórze, oryginalne przeszycie, w każdym razie coś, co nie rzuca się od razu w oczy. Inaczej w przypadku mokasynów, w których dopuszczam klamry, kontrastowe ozdoby, frędzle (jak to w mokasynach). Ponadto zupełnie szczerze uważam, że największą ozdobą buta jest jego naturalny blask - efekt regularnej pielęgnacji.
    Wspomniane wyżej minimum ozdób, prosty krój, odwołanie wprost do modeli retro sprawiają, że but zyskuje ponadczasowość. Jak widzicie na zdjęciach, może jestem nieco przewidywalna w swoich wyborach, jednak mam swoje ulubione modele i uważam, że oksfordy, mokasyny, botki z dziurkowaniem czy buty typu Mary Jane będą wyglądać dobrze w każdym sezonie. Dlatego przy zakupie nowej pary zupełnie nie zwracam uwagi na modę, wybierając raczej powielanie ulubionych modeli z własnej szafy. 
    Podsumowując, bez kapci i japonek, ale wraz z sandałami i butami na lato, wszystkich par mam 46 sztuk. Właściwie to 47, bo dotarły do mnie właśnie klasyczne czarne mokasyny ze złotą sprzączką. Na oku mam jeszcze dwie pary brązowych mokasynów, z których kupię jedne (tłumaczę sobie, jak każdy nałogowiec, że zastąpią moją ulubioną, zużytą już parę), czekam jednak na dobrą promocję.


    Moim ulubionym typem butów od długiego czasu niezmiennie pozostają mokasyny (wymyśliłam nawet jednostkę chorobową dla siebie: mokasynozę). Uważam że wprowadzają trochę elegancji na co dzień i odwrotnie, sprawiając, że zbyt formalny strój nabiera trochę luzu - są bardzo uniwersalne, a do tego ponadczasowo modne. 

    Muszę to napisać wprost, jednak prawda jest taka, że każdy kolejny zakup będzie tylko fanaberią, nie potrzebą. (Właściwie tak jest od co najmniej 15 par... :-))

    W swojej kolekcji mam trzy pary butów na niewysokim obcasie, które zakładam do stylizacji retro. Idealnie komponują się z kwiatowymi sukienkami w stylu lat 40-tych, stylizacjami wyjściowymi i eleganckimi torebkami do ręki. Noszę je rzadko, głównie ze względu na obcas, od którego odzwyczaiłam się w przeciągu ostatnich kilku lat.

    Mam problem z pozbywaniem się starych butów. Botki po prawej stronie kupiłam rok temu, żeby zastąpiły te po lewej, które są już rozdeptane, a przede wszystkim mają naruszoną konstrukcję pięty (zapiętek rusza się w trakcie użytkowania), co doprowadziło do przetarcia. Jednak kiedy je trochę podkleiłam, wybłyszczyłam i wymieniłam sznurowadła na wstążki, zyskały nowe życie i nie miałam serca ich wyrzucić. Teraz noszę je w najgorszą zimową pogodę, oszczędzając dzięki temu te nowe (#lifehack).

    Bardzo dobrym patentem na nadanie swoim butom wintydżowej elegancji, jest zastąpienie sznurowadeł wstążkami albo aksamitkami. Ja najczęściej używam czarnych, bo są najbardziej uniwersalne, jednak mam w zapasie kilka ulubionych kolorów (niebieskie, bordowe i ciemną zieleń), żeby w każdej chwili odmienić trochę wygląd butów i nadać im jakiś akcent kolorystyczny, pasujący do reszty stroju.

    To jedyne buty na bardzo wysokim obcasie, jakie pozostały w mojej szafie. Kiedyś miałam kilka par, jednak codzienność zweryfikowała wygodę chodzenia w nich przez kilka godzin, dlatego teraz kupując buty, na obcasy nawet nie spoglądam.

    Już dawno odkryłam dla siebie oksfordy, wygodne wiązane buty, które z powodzeniem można nosić do różnych stylizacji, chociaż, moim zdaniem, płaskie najlepiej komponują się ze spodniami, a te na małym obcasie z sukienkami.

    Na górze zdjęcia dwie pary butów wyjściowych, które kupiłam na wyprzedaży w Zarze za 25 złotych (para); kolejne to ultrawygodne czarne Skechersy za piątaka z ciucholandu - idealnie sprawdziły się na wakacjach w Wenecji, gdzie nosiłam je przez 8 dni z rzędu; dalej Superstary firmy Adidas. Kilka moich stylówek z tymi butami, możecie zobaczyć w tym wpisie. Ostatnimi w kolejności są skórzane trapery, które noszę w czasie mroźnej zimowej pogody. Wkładam te właśnie buty, opatulam się flanelową kratą, narzucam kamizelkę z futrzaka i udaję kanadyjskiego drwala.

    Wysokie nieocieplane kozaki udało mi się kiedyś dorwać na wyprzedaży magazynu teatralnego. Kilka razy pokazywałam je na blogu. Teraz czekają na wizytę u szewca, który je podzeluje i zaszyje małe pęknięcie na szwie.

    Kocham te aksamitne kapcioszki. Często za kilka złotych można złowić nówki sztuki w ciucholandach. Wyglądają trochę babciowo, jednak ja odważnie wkładam je na co dzień, nie jako kapcie, a zwykłe buty wyjściowe. Moim zdaniem najlepiej wyglądają w zestawieniu z jeansami; noszę je też w podlinkowanej stylizacji. Trzeba tylko uważać na kałuże i deszczową pogodę - ten aksamit bardzo szybko przemaka (potwierdzone info).

    Moje pierwsze oksfordy, które jeszcze kupowała mi mama :) Mają mniej więcej 14 lat. Pomimo upływu czasu trzymają się bardzo dobrze, a od kiedy zaczęłam używać profesjonalnych środków pielęgnacyjnych i nauczyłam się dobrze pastować buty, nabrały blasku. Najbardziej lubię nosić je do spodni i tweedowych marynarek.
    ...
    Część mojej garderoby tuż po porządkach. Rzeczy na wieszakach w większości układam kolorystycznie. Buty, których nie noszę, trzymam na samym dole szafy ze zdjęcia, reszta znalazła miejsce na półce dużego wieszaka vis-à-vis owej szafy, a te wkładane najczęściej, są ulokowane w korytarzowej bieliźniarce.

    Komentarze

    1. Masz bardzo ładne i do wszystkiego pasujące buty:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

      OdpowiedzUsuń
    2. Buty są piękne, ale bardziej podziwiam porządek w garderobie. Do mojej boję się czasem zaglądać i co sobotę planuje porządki...

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. U mnie też często jest bałagan, szczególnie, kiedy nie mogę zdecydować się, co na siebie włożyć :)

        Usuń
    3. Kiedyś miałam dużą kolekcje butów. Przy tak dużej ilości po kilku latach były jak nowe , bo jak jest dużo to mało się w nich chodzi. Zanim się zniszczyły już były niemodne. Teraz ograniczyłam się i co sezon kupuje nowości , a i miejsca w garderobie mam więcej. Twoja kolekcja butów jest bardzo zadbana i widzę , że dużo masz wzorów ponadczasowych. Pozdrawiam serdecznie.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dbanie o buty to moje hobby. Brzmi trochę śmiesznie, jednak natłuszczanie, pastowanie, polerowanie bardzo mnie relaksuje. No i lubię ten efekt, kiedy but lśni jak nowy. Pozdrowienia.

        Usuń
    4. Piękny, klasyczny template! Jak napisałaś na fb, że unowoczesnilaś stronę, to najpierw się trochę "wystraszylam" bo bardzo lubiłam poprzedni wygląd, ale zupełnie niepotrzebnie ☺️ A wpis sam w sobie bardzo ciekawy, porównywalny do tego o urządzaniu mieszkania by Emnilda! Dla mnie kupowanie butów to zło konieczne, 41 za małe i za wąskie, 42 za długie i szerokie, zawsze ta sama historia. Ale jak już mi się trafi wygodna para (mega rzadko) to noszę do zdarcia (dosłownie). Jak zwykle czekam na kolejne wpisy i jakaś sesyjke w barwach jesieni ����Pozdr. asia

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Bardzo dziękuję. Najbardziej podoba mi się to wyświetlanie miniaturek wpisów (wcześniej całe wpisy w liczbie 5 były na głównej) - jest to bardziej przejrzyste i łatwiej coś znaleźć na "przeszłych" stronach. Co do butów, też mam rozmiar 41/42 i problem, który z nich wybrać, szczególnie kiedy zakupów dokonuję przez internet i nie znam firmy (chociaż nawet marka, którą znam potrafi zaskoczyć). Póki co planuję raczej wpisy bez zdjęć własnych - nie ma czasu na robienie :) Pozdrwionka!

        Usuń
    5. Anonimowy5/11/19

      Emnilda ,trafilam na twoj blog niedawno! Bardzo orginalny i ciekawy.
      Czytalam wczesniejsze wpisy jak zawsze to robie jesli blog mnie zaciekawi.
      Szczegolnie zachwycilo mnie co napisalas o Lubsku.Calkowicie sie zgadzam .
      To piekne miasto z piekna architektura. Pamietam z dziecinstwa , bo sie tam urodzilam.
      Wiec moze mam sentyment. Niestety ostatnio troche podniszczone . Np.dworzec kolejowy,fabryka
      wlokiennicza.Co widzialam na google maps,bo od 27 lat mieszkam za granica. Ale Lubsko bylo kiedys
      o wiele piekniejsze! Nie bylam tam przez 39 lat. Ale szkoda tego miasta , ze tyle rzeczy uleglo zniszczeniu.
      I. z Londynu

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Anonimowy5/11/19

        Wiem,ten wpis byl dawno temu, ale bylo mi milo,ze ktos zauwazyl urode tego miasta.
        Buty tez extra.
        I.

        Usuń
      2. Cześć, bardzo się cieszę się, że Ci się podoba blog i wpis o Lubsku. Byłam tam tylko ten jeden raz, przez te 9 lat pewnie też sporo się zmieniło, nie mówiąc już o 39! Pozdrawiam serdecznie i, tak przy okazji, będę kiedyś musiała odwiedzić Londyn. Nawet śniło mi się ostatnio, że tam byłam :)

        Usuń
    6. Anonimowy11/11/19

      Trochę szkoda, bo przyzwyczaiłam się do poprzedniego wyglądu bloga, i szczerze mówiąc ten stary bardziej mi się podobał, no cóż, wszystko się zmienia.
      Wspaniała kolekcja butów, zwłaszcza te kozaki "teatralne"- cudo.
      Jak już kiedyś wspominałam, nie lubię mokasynów (i adidasów), na szczęście nikt nie zmusza mnie do ich noszenia, ale pochlebiam sobie, że jestem tolerancyjna, i nie przeszkadza mi kto w co jest ubrany;) Za to uwielbiam buty tego typu co na czwartym zdjęciu, właśnie na niewielkim obcasie, tak około 4cm - piękne.
      Jak to kiedyś stwierdziła moja znajoma - "Ale masz farta, zero problemu przy segregacji ubrań do prania", i zero problemów w doborze butów, bo wszystkie czarne;)
      Pozdrawiam gorąco. Gotka

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Cześć, dzięki za opinię dot. szablonu. Mnie się podoba to, że jest większy porządek, znaczy się cała treść wpisów nie wyświetla się od razu na głównej stronie, tylko same nagłówki. To mi bardzo ułatwia szukanie, cofanie się do starszych wpisów. A co do butów, tak, posiadanie tylko czarnych to duże ułatwienie.

        Usuń
    7. Piękna kolekcja. Pozwolę sobie pokazać ją mojemu mężowi-niech wie, że wbrew temu co twierdzi, nie mam wielu par butów!:)
      Świetny blog-bardzo lubię do Ciebie zaglądać-potrafisz stworzyć piękny, klasyczny i ponadczasowy retro-klimat bez krzty kiczu.

      OdpowiedzUsuń
    8. Wow, niesamowita kolekcja! :O No i porządek w garderobie godny pozazdroszczenia. Wszystko tak pięknie się ze sobą łączy... jednak nie ma to jak wiernie trzymać się jednej palety kolorystycznej i jakiegoś klucza, tak jak Ty to robisz.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję. Trochę czasu mi zajęło, zanim zdecydowałam w jakich kolorach i fasonach dobrze się czuję (myślę że to cały czas się klaruje i pewnie nigdy nie będę mogła w serii procentach powiedzieć, że coś włożę lub nie, ale jakaś tam podstawa jest) i to z pewnością ułatwia zakupy zawężając wybór . Pozdrawiam :-)

        Usuń
    9. Anonimowy20/11/19

      a ja mam tylko 6 par: botki jesień, kozaki zima, sportowe przejściowe, sandały na upały, espadryle i pseudo-eleganckie baleriny na Wyjście... posiadam mało udany rozmiar stopy tzw. i pół oraz całkowity brak tęgości stopy :)) - system: "niech pani nosi wkładkę albo mocno sznuruje" - nie sprawdza się, szkoda, bo uwielbiam buty, ostatecznie zawsze można nacieszyć oko, gdy stopa niewymiarowa, gratuluję pięknej kolekcji!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Miałam w przeszłości takie buty, które były na bardzo szeroką stopę i to było rzeczywiście trudne do wykonania, żeby tę przestrzeń jakoś wypełnić, więc rozumiem z czym się zmagasz. Pozdrawiam i udanych poszukiwań obuwia w przyszłości życzę :-)

        Usuń
    10. Twoja kolekcja butów jest naprawdę imponująca! Tak samo jak porządek w garderobie :) Mam tylko pytanie - czy wszystkie buty trzymasz w pudełkach? Kiedyś też tak robiłam, ale później uznałam, że zajmują zdecydowanie za dużo miejsca i wolę się ich pozbywać zaraz po zakupie. Zamiast tego wybieram materiałowe woreczki. Gdzie trzymasz wszystkie swoje pudełka? :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję. Tak, buty trzymam w pudełkach, a te, które nosze najczęściej luzem w szafie przy wejściu do domu. Dla mnie pudełka są najbardziej optymalne, bo wiele par można poukładać piętrowo bez ryzyka, że się zdeformują (czasem, w przypadku dużych pudełek, mieszczą się do mich nawet buty z prawidłami). Mam jeden karton zbiorczy na nieco już zniszczone pary. A gdzie je trzymam? W garderobie ;) Pozdrawiam.

        Usuń
    11. Anonimowy13/1/20

      Emnildo, lubię do Ciebie zaglądać, bardzo klimatyczny blog. Dziś musiałam napisać!Czy możesz zdradzić jakiej firmy są bordowe/brązowe buty na wysokim obcasie (chyba 5 avenue?) i czy są jeszcze gdzieś dostępne. Są piękne! Magda

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Cześć, bardzo mi miło :) Tak, to buty z Deichamnna. Nie wiem czy są gdzieś dostępne, kupowałam je 5-6 lat temu, obawiam się, że nie.

        Usuń
    12. Wspaniała kolekcja. Sama staram się mieć buty na każdą okazję :)

      OdpowiedzUsuń
    13. Ale tu u Ciebie fajny klimacik! Kawał historii , te buty!

      OdpowiedzUsuń
    14. Widzę, że kolekcja jest bardzo imponująca. Wiadomo, że każda kobieta powinna mieć w swojej szafie buty na każdą okazję i porę roku.

      OdpowiedzUsuń
    15. Bardzo fajna kolekcja, prawie wszystkie buty skórzane i jeszcze zadbane.

      OdpowiedzUsuń

    Prześlij komentarz

    Dziękuję za Wasze komentarze. Nie zawsze na wszystkie odpowiadam, jednak każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny.
    ......
    Ze względu na spam, komentarze do starszych wpisów są moderowane.

    Popularne posty