Inne oblicze jesieni
Taki oto śmieszny beret wygrzebałam jakiś czas temu w ciucholandowym koszu z różnościami. Spodobał mi się ze względu na kolory jak i dość oryginalny kształt, który od "pierwszego wejrzenia" skojarzył mi się z wojskowymi czapkami*. Dziś postanowiłam iść w tę wojskową stylistykę i dlatego zafundowałam sobie różne medale, coby mi się świeciła klapa od płaszcza, jak - w swoim czasie - pierś radzieckim generałom. Są to najwyższe, prawie złote odznaczenia, jakie znalazłam w swojej skrzynce z broszkami i myślę, że swoją kiczowatością współgrają z beretem. A żeby było nie tylko wojskowo, ale też sexy (choć używanie tego słowa w przypadku moich interpretacji i wykonań jest ZAWSZE nadużyciem), postanowiłam odsłonić swoje dolne kończyny i rozpuścić włosy (co robię nieczęsto, bo kosmyki plątające się wokół twarzy doprowadzają mnie do szału). No więc taka ze mnie dziś hybryda.
......
Na szczęście nigdzie dalej się tak nie pokazywałam, ponieważ jako zwolenniczka normalności w modzie (ostatnio mam taki dziwny okres, że wolę wtopić się w tłum, niż iść w pierwszym szeregu) oswajam się ze wspomnianym beretem i te zdjęcia są do tego pierwszym krokiem. Au revoir.
* Edit: Jak podpowiedziano mi w komentarzach, czapkę tego typu nazywamy furażerką. W Wojsku Polskim noszą ją głównie kobiety i żołnierze Sił Powietrznych, a ten konkretny model nawiązuje swoim wyglądem do furażerek Royal Regiment of Scotland.
Chyba właśnie się do niej przekonałam :)
* Edit: Jak podpowiedziano mi w komentarzach, czapkę tego typu nazywamy furażerką. W Wojsku Polskim noszą ją głównie kobiety i żołnierze Sił Powietrznych, a ten konkretny model nawiązuje swoim wyglądem do furażerek Royal Regiment of Scotland.
Chyba właśnie się do niej przekonałam :)
(zdjęcia: Włóczykij)
To chyba furażerka....A medali życzę Ci oczywiście jak najwięcej! ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko Ci minie okres kamuflażu wojskowego i jak najszybciej zamienisz się z powrotem w rajskiego ptaka! ;)
Hahaha, aż tak się nie kamufluję, żeby nie było mnie wcale widać :) Dzięki za podpowiedź nazwy czapki, jesteś niezastąpiona :)
UsuńTe wstążki (?) beretu świetnie wyglądają we włosach :) I w ogóle masz cudowne włosy, Emnildo! Zdradzisz kiedyś, jak o nie dbasz i co robisz, że są takie gęste?
OdpowiedzUsuńPomysł z broszkami fajny, a ta z perełkami skradła mi serce :D
Muszę Ci szczerze napisać, że włosy zawdzięczam genom i specjalnie nic nie muszę z nimi robić, ale byłoby nieprawdą, gdybym napisała, że ich nie pielęgnuję. A więc podstawą są szampony ziołowe (typu: Radical, Green Pharmacy) - nie używam tych z silikonami i innymi cudami. Poza tym (jak mam czas przed myciem) wcieram we włosy olej lub krem nawilżający (oba produkty firmy "Dabur"), spłukuję włosy zimną wodą i nie suszę ich suszarką (no chyba, że się spieszę). A z takich dodatkowych zabiegów (z gatunku: raz na pół roku) robię sobie płukankę z pokrzywy lub zażywam opakowanie "Vitapilu". Pozdrawiam :)
UsuńDokładnie, jeśli już określać to nakrycie głowy po polsku, to raczej jako furażerka. Dokładna, angielska nazwa to "glengarry": noszą to do munduru wyjściowego żołnierze Royal Regiment of Scotland, oprócz tego jest popularnym nakryciem głowy np. w różnych brytyjskich orkiestrach.
OdpowiedzUsuńhttp://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d7/Guard_outside_Edinburgh_Castle.jpg/640px-Guard_outside_Edinburgh_Castle.jpg
Łał, serdeczne dzięki za informację i zdjęcie :)
UsuńRewelacyjna furażerka!
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńCzapka jest super. Ordery też. Niesamowicie lubię Twoje notatki i styl, ogólnie [nie chodzi jedynie o modę, ale też całą resztę upodobań, o których wspominasz, ewentualnie które "przebijają" z tekstów]. Pozdrowienia, Natasza M.
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe co piszesz, dziękuję Nataszo :)
UsuńSzkocka wojskowa czapka w polskim lumpeksie, fiu fiu;) seksi wygladasz, Emnildo!
OdpowiedzUsuńTa "szkockość" mnie ostatecznie do niej przekonała. Wcześniej tak się właśnie zastanawiałam czy nie jest to jakaś czapka, której noszenie może wywołać faux pas, ale - jak się okazało - wystarczy się pokazać w internecie, a mili komentujący dostarcza potrzebnych informacji :)
UsuńJa nie odważyłam bym się takiego beretu założyć ;) Ale ja to generalnie źle w czapkach wyglądam, wszystkich. Jednak to co chciałam napisać to, że masz świetny styl pisania, bardzo ciekawy i z pewnością pozostanę stałą czytelniczką :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAch, jak mi miło za takie komplementy. Dziękuję i zapraszam :)
UsuńAaaaaaaaaaa! Ta furażerka mnie urzekła:) Wyglądasz niesamowicie pięknie:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą kobity w wojsku- w mundurach i takich m.in. beretach są niesamowicie kobiece i sexy:)
Bardzo oryginalna stylizacja :)
OdpowiedzUsuńDoskonały łup wojenny ;) Furażerka jest super i bardzo ci w niej do twarzy.
OdpowiedzUsuńPrawda, dostaw w ciucholandzie jest czasem jak wojna :) A jak mnie kobiety staranują, to gorzej niż by mnie przejechał czołg :P
UsuńSuper stylizacja. :) Rajstopy w kropki - uwielbiam! :D
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam Twoje kolorowe stylizacje. Zestawienie uroczej furażerki z broszkami jest powalające. Świetny zestaw - dopracowany w każdym szczególe - kocham Twoje rajstopy w kropki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie, Arachne :)
UsuńKolejny raz potwierdza się dawno odkryta prawda, że cokolwiek założysz na głowę, wyglądasz w tym super! Może kiedyś pojedziesz na wyścigi do Ascott, albo na Melbourne Cup, żeby pozadawać szyku i przypadkiem wpadniemy na siebie w tłumie. Ja będę mieć skromny fascynatorek ze strusim piórkiem, a Ty jakiś niesamowity kapelusz :))) Ech, rozmarzyłam się. Pozdrawiam Cię serdecznie, Asia
OdpowiedzUsuńBo, jak to mówią: "Ładnemu we wszystkim ładnie" :) Dobra, to żart :P A może w przypadku Ascot i tych wszystkich wymyślnych nakryć głowy, największą uwagę zwróciłoby coś mega skromnego?
UsuńA tak przy okazji: nie wiem jak Ty (nie musisz się przyznawać), ale ja - kiedy byłam mała - zakładałam na głowę rajstopy i udawałam królika :D
A ja udawałam, że mam warkocze :D Bo w czasach mojego dzieciństwa strzygło się dzieci w stylu "na telewizor", czyli na krótko i z upiorną grzywką. O prawdziwych warkoczach mogłam tylko pomarzyć... :)
UsuńHahaha, a jednak! :) Ja miałam na odwrót - do Komunii miałam włosy do pasa, w 3 klasie podstawówki mama zgodziła się na ścięcie do ramion i do dziś tak mam, że ścinam do ramion, potem kilka lat włosy rosną i znów ścinam... i tak w kółko.
UsuńCiekawa czapeczka i śliczne broszki. :) Kolorowe stylizacje zawsze spoko na jesień.
OdpowiedzUsuńU nas nowy post - tym razem stylizacja męska, zapraszamy serdecznie. :)
http://na-dwoje-babka-wrozyla.blogspot.com
Czasu u mnie coraz mniej, ale wpadam i podziwiam wiernie Twoją kreatywność, którą uwieeelbiam!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Bardzo dziękuję, że go dla mnie znajdujesz :)
UsuńYou look too cute :-)
OdpowiedzUsuńThanks :D
Usuńśliczne broszki. bardzo pomysłowo je przyczepiłaś do kołnierza :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł :) Dobrze, że jesień nas rozpieszcza i można pobawić się strojem, zanim na dobre wskoczymy w zimowe kurtki i płaszcze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż się z tego cieszę. Zawsze podziwiałam edytoriale jesienne, w których królują swetry noszone z sandałami lub kozaki ze zwiewnymi sukienkami, ale zdawałam sobie sprawę, że raczej nie da się tego połączyć w codziennym życiu. Tym bardziej więc się cieszę, że w tym roku pogoda jest łaskawa i pozwala na różne fajne kombinacje :)
UsuńJak się bawić, to na całego! Furażerka urocza, nie sposób nie uśmiechnąć się na jej widok (pomponik!). Pomysł na "ordery" genialny w swej prostocie. O sentymencie do broszek już Ci pisałam, Wszystkie hurtem chętnie skradłabym do swej kolekcji. "Kończyny" prezentują się wielce zacnie. "Rajstopki w kroki" - ładnie brzmi i jeszcze lepiej wygląda.
OdpowiedzUsuń