Małe przyjemności


Małe przyjemności są zbyt często niedoceniane – czy zgodzicie się ze mną? Zazwyczaj zauważa się małe niedogodności: przysłowiowy pryszcz na nosie, kąt w domu, który już dawno powinien być zagospodarowany lub brak butów pasujących do jakiejś konkretnej kreacji. W moim przypadku, jako że jestem osobą żyjącą bez jakichś większych trosk, tego typu sprawy urastają nieraz do rangi prawdziwych problemów, nad którymi potrafię rozmyślać przez pół dnia. No dobra, nie są one może tak błahe jak pryszcz, ale każda osoba poza mną stwierdziłaby, że naprawdę nie watro się nimi przejmować.
......
Z kolei zbyt mało czasu poświęcam prostym przyjemnościom dnia codziennego, które odpowiednio celebrowane, łagodzą oddziaływanie negatywnych spraw, o których wspominam powyżej. I postanowiłam coś z tym zrobić, zmieniając swoje podejście do wielu czynności, które wykonuję w ciągu dnia, tak by cieszyć się z ich realizacji. Poza tym wpadłam na pomysł, że jeżeli tylko czas mi pozwoli, będę urządzać sobie małe święto, takie tylko dla mnie samej. Nie potrzeba mi wiele: dłuższa chwila z książką przy pięknie udekorowanym stole w zupełności wystarczy. Jeśli dodać do tego przepyszne świeże babeczki, kawę podaną w tej "lepszej" filiżance oraz świece, moje małe święto zamienia się w prawdziwą ucztę dla ciała i ducha.
......
Chętnie dowiem się czy Wy też świętujecie w zwykłe z pozoru dni i jakie macie na to recepty. Au revoir.







Komentarze

  1. Bardzo lubię odpoczywać w otoczeniu pięknych przedmiotów:))takie małe przyjemności są niezwykle ważne i myślę że każdy je ma:)))pięknie u Ciebie:)Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowo :)

      Usuń
  2. genialna atmosfera :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam podobnie jak ty, ale nauczyłam się celebrować proste, zwyczajne rzeczy. Zaczęłam np. ostatnio malować usta kiedy wychodzę ze śmieciami albo do osiedlowego sklepu. Czuję się wtedy jak dama:) Uwielbiam też zapalać sobie kominek z moim ulubionym zapachem zielonej herbaty, siadać na czerwona kanapę i czytać blogi:)- takie chwile dla siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, makijaż w dniu, kiedy nie wychodzi się do ludzi u mnie też sprawia, że czuję się świetnie. Ale rzadko korzystam z tego bonusu, bo w końcu skóra też musi kiedyś odpocząć:)
      Czytanie blogów na kanapie... muszę wypróbować. Ja mam laptopa non stop na biurku (tak się jakoś przyzwyczaiłam) i wykonuję przy nim zarówno "pracę" jak i "odpoczynek". Może rozdzielenie tych dwóch rzeczy i "odpoczywanie" z laptopem na kanapie nie byłoby złym pomysłem? Pozdrawiam.

      Usuń
  4. dokładnie... często się zdarza, że nie doceniamy małych przyjemności. Ja mam jedną rzecz, którą faktycznie codziennie mocno celebruję - kawę. Uwielbiam :). Sam zapach wprawia mnie w dobry nastrój i każdą filiżankę bardzo celebruję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, dla mnie kawa cały czas jest świetnym... deserem. Na szczęście nie muszę jej pić na "dzień dobry", bywa że mam kilka dni przerwy od kawy, ale tak jak Ty, każdą filiżankę piję z wielką przyjemnością. Teraz się ograniczyłam, ale kiedy każdą kawę "podprawiałam" syropem smakowym i bitą śmietaną, to już w ogóle była uczta :D

      Usuń
  5. Anonimowy26/10/14

    Jak dziecko zasypia, mieszkanie jest w miarę ogarnięte, siadam sobie na fotelu i jem czekoladę... Kostkę, dwie, ewentualnie całą tabliczkę. To jest mała przyjemność, na którą czekam cały dzień :)
    PS. Pierwszy raz tu piszę, od dawna czytam. Uwielbiam ludzi z pasją, takich jak Ty. Cudny blog :)
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za urocze słowa - miło mi poznać :) A co do czekolady... ja zajadam ją niestety z wyrzutami sumienia. Szczególnie kiedy przekroczę pół tabliczki :D

      Usuń
  6. uwielbiam małe przyjemności:) sprawiam sobie takie ładowanie akumulatorów z pachnącymi świeczkami i ulubioną herbatą kiedy tylko mogę;))
    a tak przy okazji....;> ...nie chcesz się czasem zamienić na mieszkania?...:D
    Pięknie urządzone!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie wczoraj zawiesiłam lampki choinkowe na karniszu i zaczęłam sezon na magiczne oświetlenie, tym bardziej, że po zmianie czasu tak szybko robi się ciemno.
      A z tym mieszkaniem... trochę kusi mnie lokalizacja, ale chyba nie skorzystam :D Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. haha:D słusznie! też bym się nie zamieniła:D! i chyba też sobie poszukam lampek żeby umilić wnętrze:)) uwielbiam światełka<3 :D również pozdrawiam:)))

      Usuń
  7. Przyznaję ze skruchą, że ja też nie celebruję drobnych przyjemności :(
    Ale naprawdę nie mam na to czasu. No i troski też większe i mniejsze miewam. Choć prawda jest taka, że większe troski, potrafią czasem ustawić do pionu hierarchię wartości. I wtedy można się cieszyć z drobiazgów. I tego ostatniego nam wszystkim życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu wszystkich i swoim: dziękuję :D

      Usuń
  8. Anonimowy27/10/14

    Ale pięknie u Ciebie, jestem zachwycona! Od wczoraj wprost nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia :-D
    Co do celebrowania codzienności-tak!
    Poranną kawę piję przy kuchennym oknie, które wychodzi na morze, na wschód. Uwielbiam te chwile, jeszcze cisza, słychać tylko ptaki.
    Popołudniowa herbata w pracy, pomimo nawału obowiązków, wypijana jest w pięknej porcelanowej filiżance i z domowej roboty herbatnikami.
    No i wieczory z książką, już w sypialni.
    To tylko niektóre z celebrowanych chwili przez mnie.
    Staram się nawet przy dość monotonnych czynnościach umilać sobie życie, np. przy prasowaniu oglądam fajny film i piję wodę z cytryną, a gotując obiady (nie przepadam) wyobrażam sobie, że jestem sexowną Nigellą Lawson ;-)

    Tak na marginesie- uwielbiam Twojego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy27/10/14

      Chyba mamy podobne charakterki;-) -Łączę serdeczności! _Włóczykij.

      Usuń
    2. Ojej, ojej, ile wspaniałych rytuałów - szczególnie zazdroszczę tego picia porannej kawy. Codzienna obserwacja morza musi być niesamowita :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Celebrowanie małych przyjemności to coś, bez czego ciężko się żyje i czego z różnych przyczyn akurat teraz bardzo mi brakuje... Dlatego z jeszcze większym zachwytem niż zwykle patrzę na zdjęcia, na których Ty tak pięknie celebrujesz chwile <3 Pozdrawiam Cię ciepło, Asia

    OdpowiedzUsuń
  10. Co tu ukrywać, z natury jestem sybarytką. Bez piękna i (choćby tych drobnych) przyjemności i rytuałów nie umiem normalnie funkcjonować. Czasem, gdy coś dzieje się nie tak, wystarczy mi myśl, że za dłuższą lub krótszą chwilę wrócę do naszej uroczej graciarni, zapalę świece, włączę dobrą muzykę, zjemy z Ł. coś smacznego, porozmawiamy o minionym dniu, zanurzę się w lekturze, chwycę szydełko w dłoń... Zawsze pomaga. A wracając do postu, już sam widok Twojej "jaskini przyjemności" jest wielce miły dla oka i wyobraźni. Przepiękna patera. Ach, secesja... I magia światła, tak potrzebna, gdy za oknem coraz zachłanniejszy mrok...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze. Nie zawsze na wszystkie odpowiadam, jednak każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny.
......
Ze względu na spam, komentarze do starszych wpisów są moderowane.

Popularne posty