I znów nadeszła jesień


Serwus wszystkim po wakacjach! Zastanawiam się właśnie, czy jestem winna jakieś przeprosiny z powodu swojej nieobecności na blogu, ale dochodzę do wniosku, że nie. Prowadzenia tej strony nigdy nie uznawałam za swój obowiązek: piszę kiedy mam pomysł, natchnienie i ochotę, a wszystkich tych rzeczy zabrakło mi w ostatnim miesiącu. Nie żebym nie myślała o blogu. Chciałam coś tam skrobnąć, ale się nie udało i już. 
......
W ostatnim czasie dużo myślałam też o celowości tego bloga. W zasadzie nawet trudno mi go określić, bo nie jest to ani miejsce związane stricte z modą, ani z lifestylem czy innymi topowymi dziedzinami. Poza tym mam takie wrażenie, że pokazywanie swoich ciuszków w internecie trąci trochę obciachem, a już mówienie w towarzystwie o tym, że prowadzi się bloga szafiarskiego, ZAWSZE wyzwala dziwne spojrzenia i wymaga doprecyzowania i dookreślenia, co dokładnie na owym blogu się prezentuje. Większość ludzi słysząc hasło "blog modowy", ma w głowie obraz pustej dziewczyny wykupującej pół sieciówki na wyprzedaży i śliniącej się na każdą sponsorską ofertę, jaką otrzyma. Tak więc wiecie... czasami wolę nawet nie używać tego sformułowania, chociaż chyba jest mi ono najbliższe, jeśli jednym słowem miałabym określić to moje małe miejsce w sieci.
......
Zastanawiałam się też nad kwestią pisania przez blogerów postów pod gust odbiorców. Często bowiem spotykam się na blogach z ankietami, w których czytelnicy mogą wyrazić swoją opinię dotyczącą danej strony. Mogą napisać, że woleliby, aby na blogu było więcej takich lub innych tematów, jak często powinny pojawiać się posty, czy powinny być obrazkowe czy raczej słowne etc. Zapewne jest to dobry sposób na organizację wpisów i narzucenie sobie pewnego tempa pracy dla leniwych blogerów (choć ja, jako leniwiec pierwszej klasy radzę sobie jakoś i bez tego), ale przyznam szczerze, że ten system ma też wady, polegające na tym, iż (przynajmniej tak mnie się wydaje) pisze się raczej tylko i wyłącznie dla czytającego i wraz ze wzrostem popularności bloga i statystyk, skupia głównie na tych tematach, które takiemu "mainstreamowemu" czytelnikowi podchodzą najbardziej. Niestety, kilka blogów, które bardzo lubiłam czytać i oglądać, zmieniło się właśnie dlatego, że ich autorzy postawili na dotarcie do większej rzeszy odbiorców oraz popularność, zatracając przy tym właściwy sobie styl i oryginalność, a ich blogi - co tu dużo mówić - nie są już tak klimatyczne jak dawniej.
......
No więc tak sobie rozważając te wszystkie kwestie, doszłam do wniosku, że będę nadal działać w swoim tempie (teraz już nieco szybszym niż w ciągu wakacji), a mój blog pozostanie takim właśnie niszowym miejscem dla pasjonatów staroci, dziwnej mody i oldskulowego stylu życia. No i mam nadzieję, że Wy - moi Czytelnicy - jesteście ciekawi kolejnych odsłon Emnildy.
......
Od kilkunastu dni czuję w powietrzu jesień, dlatego coraz chętniej wybieram z szafy swoje ulubione kolory na tę porę roku: granat, szary, bordowy i brąz. Bardzo fajnie łączy je, niedawno znaleziona w ciucholandzie sukienka, którą mam na sobie. Do niej włożyłam najwygodniejsze kapcie świata, które - jak widać na załączonych obrazkach - noszę jako zwykłe buty. Są bardzo miękkie i wyłożone pluszowym materiałem, co sprawia, że dają moim stopom +30 do komfortu chodzenia.





(zdjęcia: Włóczykij)

Komentarze

  1. I wszyscy teraz spoglądają na swojego bloga, zastanawiając się, czy to ich miałam na myśli :D Powiem Ci, że już od dłuższego czasu mam podobne dylematy - po liczbie wejść widzę że te posty, które były dla mnie najbardziej czasochłonne i wymagały największej ilości pracy i wiedzy, są najrzadziej czytane. Dlatego postanowiłam robić raz post "dla mnie", a raz "dla czytelników". Bo przecież gdybym chciała pisać dla siebie, ograniczyłabym się do notesu :) A Ty jak zwykle pięknie wyglądasz, uwielbiam Twój styl! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Gabrielle. Czasem, jak nie wiem, co wybrać, lubię zapytać czytelników o zdanie, ale ze stałych ankiet zrezygnowałam, bo przez nie blogowanie straciło na spontaniczności, a przecież nie chodzi o to, by wypełniać jakieś sztywne plany ;)

      Ładnie Ci w niebieskim i tej fryzurze, a zdobienia na pantofelkach i wzór na sukience idealnie ze sobą współgrają :)

      Usuń
    2. Gabrielle: Ja też zauważyłam, że te najbardziej pracochłonne wpisy mają średni odbiór, ale (to tak z innej beczki), kiedy je tworzę, to zawsze myślę, że będzie to pikuś, a potem spędzam nad nimi pół dnia. Za to wpisy, o których myślę, że zajmą mi dużo czasu, często tworzę dość szybko. Taki paradoks :) Ja tak właściwie tworzę wpisy pół-na-pół: znaczy się, każdy wpis jest trochę dla czytelnika i trochę dla mnie. Dzięki za odwiedziny :)
      Porcelana: Wiem, znam Twoje ankiety, bo sama czasem głosuję :) Jednak właśnie czym innym jest pytać o wybór (gdybym miała tyle pomysłów i gotowych wpisów co Ty, też może pytałabym, co ma ukazać się jako pierwsze - niestety, moje posty tworzą się na bieżąco, rzadko kiedy mam coś w zanadrzu), a czym innym na opiniach i sugestiach czytelników opierać swoją blogową pracę. Nie umiałabym sprostać wyzwaniu takiego pisania "dla", w konkretnych terminach i na konkretne tematy. Nawet gdyby wiązało się to z zarobkiem, to brak autentyzmu w tym, co robię pewnie doprowadziłby mnie do zapaści psychicznej :D Pozdrawiam i dziękuję za komplementy :)

      Usuń
  2. Chyba czytasz w moich myślach bo napisałaś tak dosłownie to co od dłuższego czasu mnie nurtuje!
    Poza tym mam wrażenie, że jestem dziwaczką, która nie może sobie znaleźć miejsca w życiu realnym jak i wirtualnym!
    Czuję się po prostu samotna w tej mojej miłości do przeszłości.....Nie mam z kim pogadać o starociach, podzielić się swoimi myślami, swoimi aranżacjami....Myślałam, że prowadzenie bloga będzie dla mnie spełnieniem ale myliłam się.....

    Bardzo lubię jak wszystko kolorystycznie pasuje! Oryginalne buciki i jak zawsze zachwycająca fryzura!
    Czekam na Twoją romantyczno-nostalgiczną jesień! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czuję się trochę jak dziwaczka, kiedy mówię komuś, że lubię modę (albo grę w Simsy - to drugi przykład). Zazwyczaj większość ludzi traktuje to jako coś infantylnego, głupiego, tak jakby hobby musiało stanowić tylko coś "na poziomie". Przez to, kiedy moje wpisy ograniczają się do zaprezentowania ciuszków (a nie jakiejś tam konkretnej wiedzy), czuję się jak jakaś pusta istota i czasem wole już nic nie zamieścić, niż kilka fajnych zdjęć z krótkim komentarzem.
      Ale samotna w sieci się nie czuję. Mam wspaniałych, komentujących czytelników, kilka uroczych znajomości i cały zastęp pokrewnych dusz z "Krynoliny". Chociaż nie uczestniczyłam w żadnym organizowanym przez nie spotkaniu, ani nie zajmuję się rekonstrukcją, to jednak zawsze znajduję na ich blogach coś dla siebie: inspirację i wiedzę. Zresztą "Krynolina" to coś więcej niż tylko szycie i zjazdy, ale sama dobrze o tym wiesz :)
      Wiesz, nie wiem co Ci poradzić. Może nie traktuj bloga, jako miejsca które da Ci stuprocentowe spełnienie. Niestety, tak już jest, że czasem trudno dotrzeć do innych i nawet kiedy wydaje się, że pokazaliśmy coś niezwykłego lub opisaliśmy najpiękniejsze chwile w życiu, to odzew jest marny (w moim przypadku, myślę, mają na to wpływ marne zdolności pisarskie). Ja cieszę się z każdego miłego komentarza, maila, wiadomości na fb, że ktoś bloga lubi, że poprawia mu humor, a nawet, że zagląda tylko dla tych nieszczęsnych ciuszków :) Myślę też że jeśli bloga traktuje się jako coś dodatkowego: hobby, miejsce wymiany opinii, kącik do poznania osób z podobnymi zainteresowaniami jest łatwiej, jeśli okazałoby się, że nie spełnia on swojej roli.
      Nie wiem czego Ci życzyć w związku z blogiem, więc pożyczę tylko spełnienia marzeń z nim związanych. Trzymaj się ciepło! PS. A ja za chwile wpadnę do Ciebie nadrobić miesięczne zaległości:)

      Usuń
    2. Napisałam słowo spełnienie choć nie do końca miałam to na myśli.....Bo tak na prawdę to spełniam się w rzeczywistości i to na różnych poziomach! Ale widzisz chyba za bardzo pragnę aby wokoło mnie ludzie w końcu zaczęli spostrzegać starocie i przeszłość tak jak ja! W rzeczywistości nikomu o tym nie mówię bo myślę, że to nie da się wytłumaczyć słownie osobom, które nie czują tak jak ja. Dlatego myślałam, że blog będzie dla mnie wytchnieniem i znajdę ukojenie dla mojej duszy! ;) O moim blogowaniu nikt z otoczenia oprócz mojego męża nie wie a zapomniałam o moich synkach. Oni twierdzą, że mój blog jest najlepszy ze wszystkich na świecie! ;)
      Ty, kilka zaprzyjaźnionych Duszyczek i Krynolina jesteście dla mnie wybawieniem w tej całej mojej egzystencji świata blogowego!;)

      Usuń
    3. Anonimowy4/9/14

      Aby ludzie zaczęli spostrzegać starocie, zastanowić się też czasem nad przeszłymi czasami (choćby stojąc w autobusie, gdy wokół pełno ludzi i żaden z nich nie może sobie nawet zdawać sprawy, że Cię tam nie ma, bo Ty jesteś o kilkadziesiąt kilometrów i tyleż samo lat gdzie indziej), nieraz wystarczy im o nich ciekawie opowiedzieć. Ciekawie i z estymą, by zaciekawić. Pomyślałam sobie, że powinnaś zatem opowiadać innym o swoim hobby, swoich spostrzeżeniach a`propos dawnych chwil i o tym, że ongiś bywało całkiem inaczej- czasem ciekawiej, czasem trudniej, ale na pewno "odmienniej" od naszego obecnego żywota. -Łączę serdeczności! _Bea (fanka Comy).

      Usuń
    4. Rose, myślę że ludziom, którzynie "czują bluesa" w związku ze starociami, nie da się wytłumaczyć tego, że są to rzeczy wyjątkowe i szczególne (nawet jeśli są zniszczone i naznaczone oddziaływaniem czasu). Wiem to po sobie - kiedyś wizyty na pchlich targach i jakieś tam pojedyncze starocie w domu rodzinnym nie wywoływały we mnie kompletnie żadnych emocji (no chyba że reakcję: "Wyrzuć to, przecież jest stare!"). Potem się wszystko zmieniło, pokochałam starocie, udało mi się zarazić tym Włóczykija i więcej mi nie trzeba. Najważniejsze, że on mnie rozumie :)

      Usuń
    5. Tak Włóczykij to prawdziwy Skarb!
      Kocham przeszłość odkąd pamiętam, praktycznie spędziłam dzieciństwo na strychu mojej Babci /kiedyś o tym pisałam/ i tak mi zostało! Wygląda na to, że całe moje życie to wspomnienie z dawnych lat i dlatego nie mogę egzystować bez powiewu starodawnego stylu. Zamykam oczy i widzę ten strych pełen przeróżnych perełek-klamotów! ;) Otwieram oczy i co widzę to samo co z zamkniętymi....;) Dzięki za pogawędkę!

      Usuń
    6. Ano, to jednak jesteś bardziej zaawansowana niż ja i nie dziwię się Tobie, że może być Ci trudno wśród przedmiotów nowocześniejszych i ludzi, którzy nie rozumieją miłości do staroci. Ale najważniejsze jest to, że Twoim najbliżsi rozumieją i dzielą z Tobą pasję. Gdyby nie oni (czy w moim przypadku Włóczykij), to dopiero byłaby bieda :) PS. Zdradzę Ci też na ucho, że _Bea (fanka Comy) to jedno z wcieleń Włóczykija właśnie. Nie wiem czy się ucieszy, że go zdradziłam, ale trudno. Pozdrowionka :*

      Usuń
    7. Anonimowy6/9/14

      Bea robi w tym wypadku wyjątek: cieszy się z uchylenia rąbka tajemnicy. -Łącze serdeczności! _Bea (fanka Comy).

      Usuń
    8. Na pewno jestem zaawansowana wiekowo bardziej niż Ty Emnildo! ;) A co do miłości do staroci to z pewnością kochamy na równi z tym, że jak już wspomniałam wcześniej ja z pewnością dłużej! ;)
      Pozdrowienia dla Włóczykija, który ładne słowa zostawił wyżej! Ja też mam kilka wcieleń ale może nie zdradzę szczegółów! ;)

      Usuń
    9. Aj waj! Zaszło nieporozumienie - ja pisałam waśnie o tym, że Twoja miłość do staroci jest bardziej zaawansowana niż moja, nie z racji wieku (osiemnastka to w końcu taki ładny czas, nieprawdaż? :)) ale właśnie z racji większego i bardzo intensywnego ze starociami obcowania. Mam nadzieję, że moje faux pas zostało należycie wyjaśnione :) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Dla mnie prowadzenie bloga jest przyjemnością:)))nie mam zbyt wielu obserwatorów ale nie jest to najważniejsze:)))jesień to bardzo dobra pora roku,nie jest za gorąco i wszystko wokół kolorowe:)))ślicznie wyglądasz a kapciuszki są świetne:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też jest to przyjemność, czasem tylko nachodzą mnie dziwne myśli dotyczące tego czy pokazywanie tego, co się nosi ma sens. Liczba odwiedzających też nie ma dla mnie większego znaczenia - znaczy cieszę się ogromnie z każdego czytającego, ale nie ma dla mnie większego znaczenia czy będzie ich 1000 czy 10000. Trudno byłoby mi też pisać o czytelnikach jako o cyferkach statystyk, a widziałam, że tak się na niektórych blogach robi.
      Jesień to moja ulubiona pora roku, zarówno słoneczna i deszczowa, więc mam nadzieję, że na blogu uda mi się zaprezentować różne jej odsłony :)

      Usuń
  4. Anonimowy3/9/14

    Czy jeden z tych zmienionych blogów to Riennahera? Bo ja bardzo tęsknię za jej elfim lookiem, zaś prezentowane wynurzenia o wszystkim i niczym są nudne... Jakie jeszcze blogi?

    Dobrze, że Ty się nie zmieniasz ;)

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie chcę tu w nikogo personalnie uderzać, ale tak, jednym z tych blogów jest strona Riennahery. Lubię jej styl, ale zdjęć stylu coraz mniej, coraz więcej za to wpisów lifestylowych(?). Mimo że Rienna ma mega lekkie pióro i bardzo, bardzo jej tego zazdroszczę, to szkoda mi na te wpisy czasu.
      Rozumiem że każdy się zmienia. Mój styl blogowania też się zmienił przez 5 lat (chociaż u siebie dostrzec to najciężej), ale myślę, że blog cały czas jest spójny i w miarę rzetelny. Jedną z takich moich "zasad" jest nieumieszczanie na blogu śmieciowych wpisów, a więc wszelkie miksy instagramowe, linki do stron, projekty denko i inne miejsco-zapychacze. Po to też mam konto na fb - tam właśnie wklejam linki, dzielę się swoimi zdjęciami nie do końca związanymi z blogiem i inspiracjami. Mieszane uczucia budzą we mnie wpisy z nowościami, ale czasem je zamieszczam, bo trochę wiążą się z tym, co stanowi główną oś bloga.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Anonimowy4/9/14

      Zapytałam wprost, bo ulżyło mi, że nie tylko ja odbieram negatywnie tę przemianę. Pewnie, każdy ma prawo robić co chce. Ale jej koronki, futrzaki i szaliki bardzo mnie inspirowały. Teraz nie ma się czym inspirować. Gdyby chociaż nie rezygnowała zupełnie, a tylko rozszerzyła działalność.

      Ech. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Ja też uwielbiałam jej futrzaki i wianki i styl, który choć nie jest do końca "mój", to jednak bardzo, bardzo mnie inspirował :)

      Usuń
    4. Anonimowy12/9/14

      Trudno, by blog się przez tyle lat nie zmieniał. Jest cała masa blogów, która nadal tkwi w tej samej konwencji - np Vintage Girl więc myślę, że to 'dorastanie' Rien. nie jest końcem (blogerskiego) świata.

      Usuń
  5. Anonimowy4/9/14

    dobrze, że twój blog będzie dalej istniał. Jak zaczęłam czytać, to przeszło mi przez myśl, że się żegnasz i zrobiło mi się smutno. Twoje posty to takie fajne niespodzianki. Niby nie czekam na nie, ale jest mi bardzo przyjemnie jak je czytam. Żebyś mnie dobrze zrozumiała, to jest tak jak z pogodą. Nie czekasz na słońce, ale jest niesamowicie pozytywnie, jak rano zaświeci. ala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przemiły komentarz! Czasem miewam takie okresy, że po prostu nie mam do bloga serca (tak jak w ostatnim miesiącu). Wówczas wolę odpocząć od zdjęć i pisania, niż robić coś na siłę. Zazwyczaj ten czas nieistnienia robi też dobrze blogowi, bo wracam z nowymi pomysłami i większą chęcią działania.
      PS. Tak jak Ty ze słońcem, ja mam z deszczem :)

      Usuń
  6. Anonimowy4/9/14

    Emnildo... Jestem "byłą szafiarką"... Doskonale więc rozumiem Twoje odczucia :-) Z własnym blogiem pożegnałam się parę lat temu ale regularnie zaglądam na Twojego i czekam na nowe posty z utęsknieniem! :-) Jesteś jedną z niewielu perełek w szafiarskim świecie! Właściwie już nie szafiarskim, obecnie "modowym". Rządzi marka, pieniądz, sława, jak wszędzie. To było do przewidzenia ;-) Pozostań sobą i pozostań tu, nie uciekaj nigdy, proszę... :-) Romantyczna dusza w tych niestety niezbyt romantycznych czasach to dla mnie klejnot! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za taki miły komentarz :D Nigdzie się nie wybieram, no chyba, że do lasy na grzyby :) Nie dalej jak wczoraj dostałam maila z informacją o stronie, która pośredniczy w kampaniach między blogerami a firmami i posty, które tworzą blogerzy na zlecenie marek nazywa się tam nie "wpisami sponsorowanymi", a "inspirowanymi", bo rzekomo klient inspiruje blogera do stworzenia takiego, a nie innego posta. Paranoja.

      Usuń
  7. Bardzo fajna sukienka, pięknie podkreśla Twoje wcięcie w talii. Zaskoczyłaś mnie, bo nie przyszłoby do głowy traktować Twojego bloga w kategoriach szafiarskich - moim skromnym zdaniem, tematem przewodnim jest "vintage lifestyle" i za to właśnie Cię uwielbiam. Jest interesująco, oryginalnie i po Twojemu. Mam nadzieję, że nic nie będziesz chciała zmieniać. Zauważyłaś chyba, że kiedy zwyczajnie jesteś sobą, jesteś wystarczająco fascynująca, żeby przyciągać tutaj całą gromadę ludzi :) Pozdrawiam Cię serdecznie i jesiennie, Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję, dziękuję :) A widzisz, ja w pierwszej kolejności postawiłabym u siebie na "szafiarstwo", bo jednak traktuję modę, jako taki najważniejszy temat bloga. Reszta doszła później, bo pisanie tylko o modzie jest trochę nudne (w końcu nie jestem fachowcem i modę traktuję po macoszemu), wymaga sporego nakładu ubrań i nie wyczerpuje wszystkich innych moich zainteresowań. Fajnie jednak usłyszeć, że Ty jako czytelniczka i osoba z zewnątrz, widzisz jednak nie tyle modę, co"vintage lifestyle" (swoją drogą - genialne określenie :)) - to mi daje do myślenia. Ja również pozdrawiam jesiennie i liściasto :)

      Usuń
  8. Chyba niejedna blogerka, której ambicje wykraczają poza pokazywanie szmatek, ma podobne rozkminy; ale Twój blog był dla mnie zawsze czymś wyjątkowym i cieszę się, że nadal go chcesz prowadzić tak, jak dotychczas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, cieszę się i bardzo dziękuję za taki pozytywny komentarz:)

      Usuń
  9. Jeśli nie chce się zarabiać na blogu, to próba blogerowania pod publiczkę zawsze mnie razi ;) Szczerze mówiąc, to w wydaniu mało dyskretnym razi mnie nawet i na blogach ewidentnie nastawionych na "testowanie", sponsorowanie i kampanie reklamowe. Na niektóre blogi, które się zmieniły zaglądam nadal, z uprzejmości bardziej niż z przyjemnością, na inne przestałam.

    Są blogi pisane (przynajmniej na początku - jak mój blogaś absyntowy) właściwie dla siebie, dla paru znajomych, takie notatniki, pamiętniki. Są też takie zakładane od razu z myślą, że będą czymś w rodzaju strony poruszającej konkretne tematy, gdzie odbiorca od samego początku jest "dyscyplinatorem" treści na blogu. Wtedy pytanie o to, jak czytelnikom dogodzić, co zmienić i nawet ankiety jak najbardziej mają sens. Ale i tu można łatwo przekroczyć granice. Kiedy już istnieje określona grupa odbiorców, szacunek dla nich wymaga, by nasz blog był przejrzysty i miał jakieś stałe punkty. Warto też uprzedzić o zmianach, zapytać czy coś komuś nie przeszkadza. To są jednak zupełnie inne historie niż zmiana treści bloga do tego stopnia, by stał się czymś zupełnie innym (modnym).

    Jakieś dwa czy trzy lata temu prowadziłam bloga, gdzie miałam około pół tysiąca obserwujących (licząc znajomych - jakieś 600 osób spokojnie). Wiem, że wiele osób do tego dąży (zajęło mi to coś koło roku), dążą też do przekroczenia tej liczby. Niedawno sobie dokładnie w tym temacie pogrzebałam w zwojach pamięci, a takie sprawy, jakie poruszasz w swoim poście, zawsze mi też o tym przypominają. I to było straszne :D Naprawdę. Nie czułam się z tym za dobrze. Może gdyby był to blog mniej osobisty, bez moich zdjęć, bez ułamków mojej rzeczywistości (chociaż i tak chroniłam prywatność) czułabym się bardziej komfortowo. Zaczęło mi to bardzo przeszkadzać. Od faktu, że ktoś kradnie twoje zdjęcia, podszywa się pod ciebie, że pojawiają się psychofanki, niechciani adoratorzy po różnego rodzaju dziwne zachowania, które każą się zastanawiać nad tym, co internet robi z ludźmi. Najważniejsze jednak było to, że przy takiej liczbie obserwatorów niestety bardzo łatwo o to, by nie było to grono realnie zainteresowanych twoimi wpisami ludzi (no i łatwo wychodziło to w przypadku bardziej ambitnych wpisów, które nijak nie miały takiego brania jak wpisy z fociami, gdzie można walnąć setkę komentarzy typu "ślicznie"). Odbiorcy są często wtedy przypadkowi, często liczą na wzajemność, która przekracza ramy oczywistej uprzejmej wzajemności, czyli zaglądania na zaprzyjaźnione blogi, a staje się zwykłym "odhaczeniem" przeglądu ludzi. Spam, oczywiście. Czasem w bardzo wysublimowanej formie ;) Zdecydowanie wolę formułę kameralnego towarzystwa, ewentualnie z dodatkiem pod tytułem "daleko w świat". Wiem, na przykład, że blogi obserwowane przez międzynarodową grupę odbiorców, często mają niewielką liczbę komentarzy, a odbiorcy obserwują za pomocą różnych narzędzi, więc ciężko jest ocenić "poczytność" bloga. To kolejny drażniący akcent - wiele osób ocenia blogi nie na podstawie tego, czy im się podobają, ale jakie mają grono odbiorców :/ Kompletnie to bezrozumne :D A już zwłaszcza na bloggerze, gdzie okienko z obserwatorami się tak często zawiesza, podaje różne liczby (na absyntowym blogu w końcu nawet je wywaliłam, bo stale dostawałam informacje typu - fajny blog, ale nie mogę siebie dodać do obs. i musiałam tłumaczyć jak to zrobić "ręcznie").

    Krótko mówiąc, szkoda czasu na takie rozkminy :D

    PS Śliczna fryzura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy15/9/14

      Zgadzam sie z Tobą: bezmyślność, bezrozumność to plaga dzisiejszego netu, a fb to już w szczególności. -Łączę serdeczności! _Włóczykij.

      Usuń
    2. Dzięki za taki obszerny komentarz - przepraszam, że odpisuję tak późno, ale nijak nie mogłam się za to zabrać. Ja te wszystkie blogi z testami omijam szerokim łukiem - no chyba, że ktoś testuje od czasu do czasu, ale z reguły wygląda to tak, że po czasie blog zamienia się w jeden wielki tester (czasem taki zmyślnie prawie że podprogowy).
      To co piszesz o konkretnej grupie odbiorczej i stałych punktach "programu", jest w sumie logiczne, chociaż ja bym nie wyrobiła, gdyby ciążyło nade mną widmo dodawania wpisów w konkretne dni i na konkretne tematy (podziwiam więc blogerów, którzy dodają cykle typu "Artysta tygodnia" czy "Niedzielna wróżka" :))). Nawet mój cykl "Niedzielny Gustaw", w którym wklejam jedno zdjęcie swojej świnki morskiej na fb, nie w każdym tygodniu ma kontynuację... no ale przemilczmy to. Mimo że nie stosuje jakichś sztywnych ram, to jednak mój blog ma pewne granice tematyczne i od początku staram się ich przestrzegać. Pisałam już w jakimś komentarzu, że po prostu na bloga nie wrzucam pierdół: miksów zdjęć nie wiadomo czego, inspiracji, linków postów na tematy mało związane z blogiem etc. Od pojedynczych informacji mam fb i wystarczy.
      A co do psychofanów, to kiedy dostaję maile o dziwnej treści, zaraz wyobrażam sobie kogoś czatującego pod domem i uprzykrzającego mi życie :) Pewnie w Internetach się za dużo naczytałam :)
      A w temacie obserwacji - ja sama nie używam narzędzia blogera. Obserwuję blogi przez Feedly, gdzie mogę je posegregować w dowolne kategorie lub mam po prostu zapisane linki w które klikam od czasu do czasu. Bardziej wiarygodne są pewnie statystyki, ale że ja się dokładnie nie znam na tych wszystkich parametrach, to sobie tylko je tak z grubsza śledzę. Pozdrawiam serdecznie Absyntku (czy mogę tak?) :D

      Usuń
  10. Bardzo się cieszę, że Emnilda pozostanie Emnildą :)
    Choć nie ma nic złego w łączeniu blogowania z popularnością i zarobkiem, to ja zdecydowanie wolę te bardziej niszowe.
    Pozdrawiam serdecznie i tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy się nie zmieniaj, jesteś super ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. l absolutely fell in love with your blog, following you!<3
    Make sure you also check out my blog and follow me as well.

    http://fashionableperfection.blogspot.nl/

    Love John Setrodipo

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że prędzej czy później wszyscy blogerzy i blogerki z dłuższym stażem stają przed pytaniem, a właściwie zestawem pytań: "co" i "jak" zrobić z blogiem? Jeśli ktoś założył go po to, by zaistnieć i zdobyć jakąś formę sławy w wirtualnym, a może nawet w realnym świecie - jego sprawa. Choć w praktyce takie nastawienie rzadko kiedy przynosi spodziewane efekty i częściej razi niż zachwyca. Ale (przynajmniej tak mnie, również blogerce, się wydaje) większość prywatnych blogów powstała dla własnej twórczej przyjemności ich autorów. Zainteresowanie czytelników jest bardzo miłe, a znajomości i kontakty bywają fascynujące i cenne. Ale to wisienki na torcie, a nie sam tort! Jeśli więc mogę tu za czymś postulować (w imieniu własnym, jak i pewnie sporego grona Twoich czytelników): bądź sobą i zmieniaj siebie i blog "jeśli" i tak, "jak" chcesz i czujesz. Nie na siłę i pod publikę, tylko naturalnie. Komu będzie z tym po drodze i tak będzie czytał, oglądał i doceniał. A komu nie... Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój blog jest dla niezwykle klimatyczny. Lubię do Ciebie zerkać, bo mam wrażenie, że jestem w pięknym baśniowym świecie a jednocześnie tak realnym. Zdjecia magiczne - uwielbiam je przeglądać. Nie zawsze zostawiam komentarz, bo ostatnio znacznie doba mi się skurczyła... Jest mnie mniej w blogosferze i na razie tak bedzie... Nie patrzę na statystyki, szanuję tych, którzy mnie odwiedzają. Prowadzenie bloga też uważam, że powinno być przyjemnością...
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze. Nie zawsze na wszystkie odpowiadam, jednak każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny.
......
Ze względu na spam, komentarze do starszych wpisów są moderowane.

Popularne posty