Idealna garderoba na jesień
Ile razy otwieracie szafę, patrzycie po ciuchach wypełniających Wasze wieszaki i wzdychacie: "Mój Boże, ale co ja mam na siebie założyć?". No właśnie. Pół biedy jeżeli problem da się rozwiązać w pół godziny. Gorzej, jeżeli rozciąga się na cały ranek, lub w ekstremalnych przypadkach, to co włożycie na siebie, zmieniacie co chwilę, a z braku czasu na schowanie ściągniętych ubrań, ich kupka rośnie i rośnie... i przypomina o sobie, kiedy wraca się zmęczonym do domu z nadzieją na odpoczynek.
Sytuacja jest jeszcze gorsza jesienią i zimą, kiedy trzeba nie tylko dobrać fajny ubiór, ale też trochę dopasować go do odzienia wierzchniego. Nie wspomnę już o szukaniu pasującej czapki i rękawiczek. Wierzcie, że moja szafa (i reszta pokoju) wygląda po takich porankach jak po przejściu huraganu.
......
Istnieje jednak kilka prostych sposobów, żeby sobie z tym poradzić.
......
1. Kolory. Najważniejsza sprawa, bo jeżeli bym się zastanowiła, to moje ulubione kolory mogłabym policzyć na palcach jednej ręki: granatowy, szary, bordo, ciemna zieleń, krem i brązowy (w większości w akcesoriach). Barwy te mogę łączyć w dowolne kombinacje i zawsze do siebie pasują, nawet jeżeli mają wzorki.
Dlatego najlepszą opcją jest wybranie kilku ulubionych barw wokół których tworzymy swoją jesienno-zimową "szafę" i które będą na większości naszych ubrań.
2. Basic. W mojej garderobie brak "bejsikowych" rzeczy. Nie uważam żeby biała bluzka, czarna torebka czy trencz były bazą, która sprawdzi się w przypadku ciuchowego kryzysu. Ja zazwyczaj sięgam wtedy po zestaw z poprzedniego dnia. Jeżeli było mi w nim fajnie w poniedziałek, to dlaczego nie miałoby być i we wtorek?
3. Inne kolory. Są takie odcienie, które lubimy, ale niekoniecznie na co dzień. U mnie do takich należy: fiolet, ciemny błękit, brudny róż i czerwień. Dlatego rzeczy w tych kolorach stanowią ułamek mojej szafy na te dni, kiedy mam na nie ochotę. Są to zazwyczaj sukienki czy bluzki, które łatwo połączyć z jakąś spódnicą lub jeansami. (Choć moim marzeniem jest czerwony total look).
4. Wzory i cekiny, czyli desenie, które zazwyczaj są zarezerwowane na specjalne okazje. O ile wzory bardzo lubię mieć na sobie na co dzień, o tyle cekiny, złote dodatki i różne błyskotki rezerwuję na wspomniane specjalne okazje i na te okazje też mam sukienki w totalnie odjechanych kolorach i krojach (przykład tu i tu).
5. Buty i akcesoria. Już dawno postanowiłam, że buty kupuję w klasycznych fasonach i naturalnych kolorach: czarne, brązowe, szare... Przynajmniej nie mam problemu z tym, że kolor butów nie gra z resztą. Moje torebki mają podobną gamę kolorystyczną, choć tu pozwalam sobie na większe szaleństwo.
6. Wierzchnie okrycia. O ile płaszcze np. w neonowych kolorach (czy w ogóle neony są jeszcze in?) fajnie wyglądają na zdjęciach, o tyle w codziennym użyciu mogą okazać się złym wyborem. Mogą nam nie pasować do spodni w kratę, albo za bardzo wyróżniać z tłumu, kiedy mamy zły dzień. Dlatego w tym przypadku też lepiej postawić na kolory wspomniane w punkcie 1, które są nasze, dobrze się w nich czujemy i będą pasowały do reszty ubrań. Lepiej poszaleć z akcesoriami, bo czapkę i szalik łatwiej (i taniej) zmienić niż wełniany płaszcz.
......
A teraz uwagi końcowe. Gdyby powyższe rady były takie proste w zastosowaniu, to z pewnością nie miałbym czasami dylematów wspomnianych we wstępie. Gdyby ograniczać swoją fantazję do kilku kolorów, nigdy nie poszlibyśmy w modzie do przodu. Gdybym uważała punkt 5 za jedyny i słuszny, to nie zachwycałabym się tymi kolorowymi butami na Pintereście.
Rady te mają być jedynie pomocne w tworzeniu szafy idealnej, takiej, która będzie w pełni funkcjonalna i przyjazna. Szczególnie rano.
Cenię ludzi za oryginalny styl, lubie kiedy chcą pokazać coś innego. Jestem na Twoim blogu pierwszy raz. Mam nadzieje, że nie obrazisz się za to co za chwilę napisze. Bardzo Cię ten strój postarza! Teraz nawet babcie się wstydziłyby tak ubierać! Myślę, że gdybyś przełamała niektóre elementy bardziej nowoczesnymi i inną fryzurą byłoby o niebo lepiej! :) Życze powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga ! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
Pozdrawiam, lagrenna :)
Dziękuję za opinię - rzeczywiście fryzura postarza najbardziej :)
UsuńA ja właśnie nie wyobrażam sobie innej Emnildy. Mamy mnóstwo blogerek, które łączą vintage z nowoczesnością i najnowszymi trendami, a Emnilda jest jedyna w swoim rodzaju. :)
UsuńTak, teraz wyszłam na lizuskę. :P
A ja - serio - myślałam, że to ubranie nie jest aż tak bardzo babciowate, dlatego się zdziwiłam. Cóż... widocznie dryg do takich zestawień mam we krwi :) Lukrecjo, musiałabyś mnie widzieć w domu, w spodniach dresowych i bluzie z kapturem :)
UsuńDla mnie to ubranie jest pozytywnie "babciowate". Tak z przymrużeniem oka. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, uwielbiam twój dystans do siebie :)
UsuńDokładnie! Poza tym określenie "babciny" to nieraz najlepszy komplement dla miłośników retro ;)
UsuńZnowu Emnildowy zestaw! Może z rozpuszczonymi włosami byłoby lepiej. Spódnicę zmieniłabym albo na długą - jak babciować, to na całego ;) albo na zwiwną sukienkę - oczywiście z grubymi rajstopami.
OdpowiedzUsuńRady ciekawe - ja jestem za posiadaniem rzeczy bazowych, ale niekoniecznie białych/czarnych, gdyż nie cierpię nosić tych kolorów. Jak byśmy się nie ubierali, zawsze przyda się klasyczna bluzka koszulowa, czy torebka ze skóry, nawet ekologicznej.
A moim marzeniem od lat, jest wełniany płaszcz najlepiej szary. Muszę poszperać w sh bo chciałabym jakość z wyższej półki z budżetem na C&A ;)
Mam nawet jedną fajną, długą spódnicę, więc muszę umieścić ją w którymś z następnych postów. Nawet z tym swetrem dobrze by wyglądała :) Ciucholandy są pełne płaszczy - wiem, bo niestety sama uległam ostatnio ich czarowi:) Później wieczorem usunęłam jeden ze starych z szafy i cieszyłam się jak dziecko, że zwolniłam miejsce, a wieczorem Włóczykij przyniósł mi nowy (od żony kolegi) w pięknym kolorze morskiej zieleni. No i znów nie mam miejsca w szafie :)
UsuńPiękny płaszcz. I fryzura też mi się podoba. Faktycznie - Emnilda jest jedyna w swoim rodzaju. Bezkompromisowa i to jest piękne.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Buziaki dla maleństwa :D
UsuńJa właśnie kompletuję swoją bazę, bo jeśli chodzi o rzeczy klasyczne i bardziej eleganckie, jestem mocno do tyłu.
OdpowiedzUsuńBuciki podobają mi się bardzo :) Ja również przedłuzyłabym spódnicę do ziemi.
Ja osobiście nigdy takiej typowej, klasycznej elegancji nie lubiłam i pamiętam, że w liceum, kiedy trzeba było być ubranym na biało czarno zawsze dodawałam jakiś kolorowy akcent. Tak samo później w pracy nosiłam oczojebne różowe rajstopy do czarnej reszty. Ale gdybym tego nie robiła, nie byłabym sobą :)
UsuńA mnie właśnie bardzo się podoba ta krótka spódnica z filuternie wystającą spod niej białą haleczką :) Zbudowanie swojej szafy wokół ulubionej palety kolorystycznej to pierwszorzędny pomysł - pracuję nad tym już od paru lat i rzeczywiście teraz już łatwiej mi ubrać się rano w ekspresowym tempie. Tylko buty mnie gubią, bo mam nieprzezwyciężoną słabość do tych ekstrawaganckich, a nie tych praktycznych ;) Ciepłe pozdrowienia, Asia
OdpowiedzUsuńPS Jeszcze bardziej niż fryzura i strój postarza mocny makijaż - odkąd przestałam się malować jak chińska śpiewaczka operowa, sporo osób ze zdziwieniem stwierdziło, że jakoś odmłodniałam :D Ty, Emnildo, na szczęście nie masz skłonności do przesady w tej dziedzinie!
Ja np. nienawidzę podkładów - uważam, że one postarzają najbardziej, a po całym dniu noszenia na twarzy wyglądają po prostu strasznie. Dlatego ich nie używam. W zasadzie cały mój makijaż jest mało widoczny - jedynym szaleństwem jest eyeliner czy mocna pomadka. Nie przepadam też za cieniami do powiek, czuję się wtedy sztucznie.
UsuńWidać, że masz swój styl. To się ceni. Bardzo ładna torebka. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo dziękuję!
UsuńStylizacja bardzo retro, jak z planu filmowego, rewelacja!!!!
OdpowiedzUsuńMi podoba! _3tacz.
OdpowiedzUsuńMi to jest Mała :P
UsuńNiesamowity styl, uwielbiam styl retro!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie
http://zocha-fashion.blogspot.com/