Wakacyjna stylówa czyli subiektywny przewodnik po modzie i nie tylko
Nieraz zastanawiałam się, jakimi kryteriami kieruję się szykując garderobę na wakacyjny wyjazd. Dlaczego zabieram właśnie TE, a nie inne ciuchy? Pomyślałam, że swoje spostrzeżenia zbiorę w mini przewodnik dla wszystkich wybierających się w upalne miejsca, takie jak choćby, widoczny na zdjęciach, Egipt.
- Wygoda. To pierwsza i najważniejsza zasada jaką stosuję. Nigdy nie rozumiałam (nie rozumiem i nie będę rozumieć!) jak można zwiedzać Egipt w plastikowych meliskach, które już w naszej temperaturze potrafią odparzyć stopy. Albo zapomnieć nakrycia głowy.
- Rzeczy dobrane kolorystyczne. Tak aby z jak najmniejszej ilości ciuchów dało się zrobić jak najwięcej zestawów na różne okazje. Warto postawić też na podobne materiały i styl, żeby nie zastanawiać się później czy cekinowy top będzie dobrze wyglądać z lnianymi portkami. A poza tym, te same spodnie, które nosimy za dnia mogą służyć również wieczorem, kiedy włożymy elegancką górę lub ciekawą biżuterię.
- Przyjazne materiały. Takie jak batyst, jedwab, bawełna czy len, które pozwolą skórze oddychać. Poza tym można je szybko przeprać i wysuszyć.
- Kapelusz. Albo chusta, albo cokolwiek, co ochroni głowę i włosy. Kapelusz ma jeszcze tę niewątpliwą zaletę, że jego rondo ochrania twarz i kark przed palącym słońcem, co nie jest bez znaczenia, jeżeli nie chcemy się opalić lub spalić :)
- Jako iż nie jestem koneserką kąpieli słonecznych, w swoich wakacyjnych stylizacjach stawiam na długie rękawy i długie spódnice. Polecam je jednak wszystkim. Dlaczego? Ponieważ nosząc bluzki na ramiączkach - szczególnie jeżeli w południe zwiedzamy rozmaite zabytki - można naprawdę łatwo spalić sobie ramiona, a tego nie życzę nikomu.
- Kok, lub inna fajna fryzura, która sprawi, ze włosy nie będą przeszkadzać, ani grzać nas w szyję.
- Buty. Nie ma się co oszukiwać. Szpilki i sandałki z plastikowych rzemyczków, to nie obuwie na gorący saharyjski klimat. Każdy z nas ma swoje typy, ja polecałabym stabilne espadryle, sandały ze skóry albo płócienne balerinki, a na krótkie wyjścia - japonki.
No a tak na marginesie, abstrahując od tematu odzieży, pamiętajcie o tym żeby dużo pić! Dwa lata temu odwodniłam się na Saharze i wierzcie mi, że było to osobliwe uczucie, trząść się z zimna przy 56*C w cieniu. Od tamtej pory, na wakacjach, nawet jeżeli nie czuję pragnienia, sięgam co chwilę po butelkę i biorę kilka łyków.
A teraz patent. Nie pijcie samej wody! Woda przelatuje przez organizm i wypacamy ją szybciej niż zdąży nas nawodnić. Do butelki warto wsypać trochę cukru (ja zabieram z Polski syrop do rozcieńczania i wlewam kilka łyżek na dużą butelkę) lub czegoś, co nasz organizm przerobi zanim wodę wypoci. Poza tym nie powinna być zimna. Nawet kiedy widzę pyszne schłodzone w lodówkach napoje, proszę o te które stoją na wierzchu lub w słońcu. Dlaczego? Ponieważ zimne picie przynosi jedynie chwilową ulgę. Organizm człowieka musi cały czas zachowywać stały poziom ciepła i
dlatego niemal natychmiast reaguje na gwałtowne obniżenie temperatury.
Skutek jest taki, że pocimy się jeszcze bardziej i znów chce nam się pić.
Wykorzystanie tych samych spodni za dnia...
... i wieczorem.
Świetne zdjęcia:) Również za tydzień wybieram się do Egiptu;)
OdpowiedzUsuńDzięki! Życzę więc udanego urlopu!
UsuńTwoje egipskie stylizacje bardzo kojarzą mi się z serialem "Poirot" BBC - tam kilka odcinków dzieje się właśnie w Egipcie, a że to lata bodajże 30., pojawia się mnóstwo kapeluszy podobnych do twoich ;)
OdpowiedzUsuńSerialu nie znam, ale za porównanie bardzo dziękuję, bo Egipt i Poirot to jedno z moich ulubionych połączeń :) Z kapeluszami mam niestety ten problem, że.. no właśnie... mogę wziąć tylko jeden. Kapelusz luzem w walizce to nieporozumienie, a pudło jest zdecydowanie zbyt duże. Dlatego jeden mam zawsze na sobie (w podróży) i wiem, że mu to nie zaszkodzi :)
UsuńOj, dobrze znam problem transportowania kapeluszy ;) U nas w rodzinie każdy ma po jednym i później pomieszczenie ich w upchanym samochodzie tak, żeby jakoś to przeżyły, graniczy z cudem :D A serial bardzo ci polecam, głównie oczywiście ze względu na przepiękne stroje i makijaże, ale też ogólnie uwielbiam jego elegancki, brytyjski klimat.
UsuńSuper! Ja też stawiam na wygodę, zwłaszcza na wczasach ;) Bardzo podoba mi się Twoja konsekwencja w doborze ubrań.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękny urlop. :) Kapelusz to jest to. Podobają mi się tez Twoje espadryle. I cały styl wakacyjny - taki, jak trzeba.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJa się nauczyłam pakowania dzięki tanim liniom i spływom kajakowym. Ograniczona pojemność i waga weryfikuje skutecznie przekonanie o niezbędności połowy rzeczy.
OdpowiedzUsuńW mojej walizce jest 1/3 rzeczy, ale kiedy wracam zapełniam ją w 100% pamiątkami, ubraniami kupionymi w miejscu wypoczynku etc.
UsuńTrzy lata temu kiedy przyszło do ważenia bagaży w drodze powrotnej okazało się,że mamy 34(!) kilo nadbagażu. Prócz tego Włóczykij miał ciężką ceramikę w podręcznym, ale tak zagadał i wychwalał wyroby, że nawet ie musieliśmy za niego zapłacić. Uff!
Bardzo interesujące rzeczy piszesz o picu wody, nie zdawałam sobie z tego sprawy, chociaż nigdy nie piłam zimnej, bo po prostu nie lubię. Trzeba przyznać, że walizkę spakowałaś pierwszorzędnie i naprawdę modnie i wygodnie prezentowałaś się podczas wyjazdu.
OdpowiedzUsuńSłyszałam też, że niezłym sposobem jest gorąca herbata z solą. Muszę wypróbować:)
UsuńAch, zazdroszczę Ci takiego wspaniałego urlopu! :)
OdpowiedzUsuńUrlop zeszłoroczny :) Ale mam nadzieję, że tegoroczny również się uda:)
UsuńŚwietne rady i bardzo udane stylizacje!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńBardzo podoba mi sie ostatnie zdjecie, przychodzi mi na mysl dziewietnastowieczny obraz, patrze a tam Myszka Miki:) Koralova
OdpowiedzUsuńMiki musi być! A tak szczerze, to tę torbę daję jak najczęściej do noszenia mojemu chłopakowi ;P
UsuńBardzo fajny post! W tym roku też wybieram się na urlop do ciepłych krajów i poddałaś mi kilka genialnych pomysłów. Przede wszystkim dzięki, że pokazałaś, jak można dopasować kapelusz do stroju wakacyjnego, przyznaję, że ja zawsze mam z tym problem. Serdecznie pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam jakoś pomóc. Życzę Ci udanego wypoczynku! Do usłyszenia.
UsuńNie miałaś tam w Egipcie żadnych problemów żołądkowych?
OdpowiedzUsuńMiałam raz. Na pożegnalną kolację (kończącą tak jakby pierwszą część mojej wycieczki) zjadłam za dużo tradycyjnych arabskich, ciężkich potraw i słodyczy skąpanych w olejowych zalewach. W nocy obudziłam się z przeraźliwym bólem brzucha, a o 3 nad ranem miałam wyjazd do Abu Simbel (Włóczykij sobie smacznie spał, bo nie jechał:) Na miejscu zrobiło mi się słabo, wymiotowałam (w tym momencie jakiś Anglik poprosił mnie o pstryknięcie zdjęcia:P), a potem poczułam się jak nowo narodzona!
UsuńPiękne kadry - podziwiam, że udało Wam się zrobić tyle zdjęć bez innych zwiedzających w tle, bo zwykle te miejsca są dość zatłoczone ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nawet podczas wycieczki zachowałaś swój styl - wszystkie zestawy są świetne i doskonale wpisują się w afrykański klimat :)
Przepiękne zdjęcia i stylizacje. Urzekła mnie zwłaszcza ta z długą sukienką, delikatna bluzeczką, przecudnym naszyjnikiem (skarabeusz?) i romantycznym kapeluszem.A poradnik bardzo przydatny. Niby wszystko w nim takie oczywiste, ale jak przychodzi co do czego... Ja co prawda do Egiptu się nie wybieram, ale jeśli sprawdzą się prognozy, to krajowy wyjazd będzie prawie jak w tropiki. ;)
OdpowiedzUsuń