Wsi angielska, wsi wesoła


Długo się przygotowywałam do napisania tego posta. Zastanawiałam się nad zrobieniem zdjęć, nie mogłam zabrać się do przerzucenia ich do laptopa, a potem umieszczenia na blogspocie. Do tego wszystkiego przyszła jesień, i grzybobranie oraz robienie przetworów pochłonęło mnie zupełnie. Na dodatek zwolniłam się z pracy (I wiecie co? Jeśli ludzie po rozwodzie są tak szczęśliwi jak ja po porzuceniu pracy, to nie dziwią mnie już nic a nic rozwodowe imprezy!). To tyle tytułem wstępu.
......
Prawie dwa lata temu wyprowadziłam się na wieś (z gatunku tych, gdzie jest jeden - dosłownie - sklep). Z początku trudno było mi znieść dużą odległość od miasta, a także to, że ostatni autobus z tegoż miasta odjeżdża do domu o 22.30, czyli w standardowej porze rozkręcania się spotkań towarzyskich. Po dwóch latach mogę stwierdzić, że za nic nie wróciłabym do cywilizacji! Uwielbiam to, że otacza mnie przyroda, las mam na wyciągnięcie ręki, a przy domu mogę hodować i uprawiać co tylko chcę. Cieszy mnie rosnąca ilość słoików z przetworami i wizja pielęgnowania rosnących warzyw na wiosnę. Poszerzam moją wiedzę o ziołach, ogrodnictwie i babcinych metodach na wszystko.
......
Do wykonywania różnych wiejskich czynności, potrzebny jest odpowiedni ubiór, czyli gumiaki i chustka chroniąca głowę przed kurzem, wiatrem, lub pierzem wściekłych kur. Dlatego wzorując się na prywatnym stylu Elżbiety II, wymyśliłam idealnie nadający się na jesień strój. Kraciasta, wełniana marynarka od razu przywołuje na myśl charakterystyczną dla Wysp Brytyjskich, mgłę, chłodny wiatr i szkockie wrzosy, czyli wszystko to, czego jesienią można doświadczyć także w naszym klimacie. Żeby uszlachetnić ubiór, na głowę wybrałam jedwabistą chustę w róże i oryginalny rokokowy wzór. Tak odziana z ochotą oddaję się codziennym, wiejskim zajęciom, które są zarówno przyjemne, jak i pożyteczne.









(zdjęcia: Włóczykij)

Komentarze

  1. Zazdroszczę ci odwagi, też marzę o zamieszkaniu z dala od dużych miast, gdzie słychać szum trawy i śpiew ptaków i o rzuceniu pracy, która niczego do mego życia nie wnosi.
    Koniecznie wrzucaj częściej zdjęcia takich sielskich stylizacji. Po tej drugiej stronie ekranu jest mnóstwo osób, których nie jara oklepany do obrzydzenia "faszon" typu: koturny+legginsy+tunika+ramoneska+chusta.
    Na szczęście nie jesteś z metra cięta jak 99% autorek modowych blogów i na dodatek fajnie piszesz, dlatego miło do ciebie wracać.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne buty !

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie tak uciec od cywilizacji. Na pewno otoczylabym sie zwierzakami, zwlaszcza psami i kotami ale nie tylko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam w domu 3 świnki morskie, 3 koszatniczki, a na podwórku to, co widać na zdjęciach i koty. Jest fajnie.

      Usuń
  4. O, w końcu wróciłaś:) Pisz częściej, bardzo proszę!!!!!:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że ktoś czekał na wpis ;) Do usłyszenia/przeczytania wkrótce!

      Usuń
  5. Mi też ciężko by było wrócić do miasta, rozkochałam się w wiejskim rytmie, kurzu, przyrodzie i wietrze;).
    Emnildo, masz wspaniałe kury (ja się jeszcze nie dorobiłam, ale kto wie?;), a inspiracja królową Elżbietą mnie powaliła. W marynarce prezentujesz się iście królewsko, no i jakie piękne włosy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Kury nie są do końca moje. Dzielimy ogródek z rodzicami mojego chłopaka i inwentarz biega wszędzie :) Ale często je dokarmiam, więc czuję się trochę ich właścicielką.

      Usuń
  6. Witamy po przerwie!
    Ten post udowadnia że masz w sobie niebieską krew :) wyglądasz jak ładniejsza część królewskiej rodziny. Dzisiaj nastała prawdziwa jesień, ta deszczowa ta ulubiona, taka jak mówisz - z wrzosowisk, z pól angielskich. Jestem zachwycony, twój post otwiera "sezon" prawdziwej polskiej jesieni ;)))
    Nastała teraz moja kolej na nowe posty... Dobrze że jesteś szczęśliwa na tej wsi, mnie jeszcze miasto ciągnie mocno. Jednak taka mała zazdrość za tą wsią wesołą po tym co zobaczyłem na zdjęciach została ;) pozdrawiam z deszczowego Poznania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Bardzo mnie rozbawił fragment o otwarciu sezonu jesiennego! Choć w zasadzie muszę powiedzieć, że dla mnie jesień rozpoczyna się, kiedy zaczynam spać w skarpetkach, a że już w nich sypiam to... sezon jesienny uważam za rozpoczęty!
      Dziękuję za porównanie do ładniejszej części rodziny królewskiej - zapamiętam komplement! ;) Pozdrowienia!

      Usuń
  7. Szczęściara. Mam nadzieję, że za lat parę też będę mogła pisać z prawdziwej wsi.
    Wyglądasz po królewsku. :)
    I do tego wydajesz się bardzo szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci tego bardzo mocno! A ja w istocie, jestem bardzo, bardzo szczęśliwa!

      Usuń
  8. Królewskie inspiracje po prostu :) Świetnie wyglądasz w marynarce, poza tym zaciekawił mnie Twój opis przygotowywania przetworów. Może kiedyś pokażesz spiżarnię :)Już sobie wyobrażam te słoiki, słoiczki, przewiązane sznureczkami, z kolorową kratką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, póki co skupiam się na przygotowywaniu przetworów, ale może jak grzyby się skończą, to pomyślę o dekoracji słoików. Dostałam niedawno zestaw takich dwóch ozdobionych mini-słoiczków ( z musem jabłkowym i galaretką z aronii) i wyglądają przesłodko!

      Usuń
  9. sielankowe widoki, aż miło nacieszyć nim oczy...
    ależ Ty masz piękne, lśniące włosy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy8/10/12

    No tak, tylko, że królowa Elżbieta ma 86 lat, a Ty jesteś młoda osobą, więc po co się tak postarzać tą chustką? Masz przepiekne włosy, ale powiedz, czy robiłas ombre - bo końce są jasniejsze? Czy to tylko tak na zdjęciach wyszło? Porzucenie pracy to naprawdę odważna decyzja, czy możesz zdradzić, co było przyczyną? Trochę szkoda, bo teraz na pewno nie bedę miała okazji spotkać Cie w Poznaniu :( Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włosy są jaśniejsze na końcach, dokładnie tak, jak na zdjęciach, ale nie są farbowane. Takie już mam - pewnie słońce je rozjaśnia, a te które są przy głowie... no cóż... dopiero rosną i jeszcze słońca dłużej nie zaznały :) Co do pracy to zrezygnowałam z niej, ponieważ moją już i tak niewielką pensję postanowiono jeszcze zmniejszyć, a osoba, którą miałam bezpośrednio nad sobą była przeciwko mnie i moim koleżankom (myśli tylko o własnym nosie)i trzymała stronę dyrekcji. Stwierdziłam, że nic tam po mnie. Do Poznania może przyjeżdżam rzadziej, ale jestem tam i tak dość często, więc może się spotkamy. :)Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Anonimowy9/10/12

      Dziekuję za obszerną odpowiedź :)

      Usuń
  11. Emnildo, zazdroszczę Ci strasznie, strasznie, strasznie możliwości zamieszkania na wsi - sama chciałam kiedyś zaszyć się, najlepiej na wsi zabitej dechami na krzyż z trzema tylko domami (np. Trzaskowo k. Bolechowa, gdzie mój mąż jeździ na ryby). Jednak nie wyobrażam sobie porzucenia pracy i tej wielkomiejskiej atmosfery korporacyjnej. Na pewno praca na pół etatu (3 dni w tygodniu) byłaby dobrym rozwiązaniem, ale kto mi da pracę na pół etatu za przyzwoitą pensję? Nikt.

    Zdjęcie z kurami rządzi. Oraz masz przepiękne włosy, cudownie gęste i zdrowe, sama natura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, a ja właśnie nie wyobrażam sobie życia w miejskiej atmosferze korporacyjnej! Odrzucają mnie wszystkie te "eleganciki" w garniturach, pięcie się po szczeblach kariery, jedzenie dziwnego lunchu w jakiejś tam knajpce. Takiemu życiu mówię NIE. Ale odkryłam to dopiero niedawno. Po prostu jednego dnia uświadomiłam sobie, że najważniejszy jest dla mnie psychiczny spokój, rodzina, odcięcie się od pracy po pracy i takie tam. Będę się tego trzymać, choć nie wiem gdzie kiedyś rzuci mnie los. Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Witaj królowo Emnildo :). Czy z psami czy z kurami wyglądasz królewsko. Widać, że nawet przy inwentarzu można dobrze wyglądać. Faktycznie, chustka tu trochę postarza, ale nie rezygnuj z niej - to właśnie ten "królewski" smaczek.
    Fajnie (co za słowo paskudne mi się tu wkradło :)) Cię znów widzieć.
    Pamiętam, że kiedyś, przy okazji jakiś zdjęć w Twoim pokoju w mieście, napisałam coś o książkach Małgorzaty Musierowicz. Odpowiedziałaś wtedy, że ich nie czytałaś. Heh, dziś muszę także wspomnieć tę autorkę. Kilka lat temu przeniosła się z Poznania gdzieś na podpoznańską wieś. Mało tego. Niektórych bohaterów też tam wyprowadziła :). I Ty jesteś taką właśnie wyprowadzoną na wieś bohaterką miejskiej sagi. Odważnie powiedziałaś "dość" dotychczasowemu życiu i widać, że jesteś szczęśliwa.
    Ja tam jestem szczęśliwa w wielkim mieście :). Ale rodziców mam na Mazurach, więc jest gdzie się zaszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgorzata Musierowicz mieszkała w Poznaniu na tej samej ulicy co ja przed wyprowadzką z Poznania, może teraz mieszka w mojej wsi? Muszę jej poszukać:)
      Ja mam odwrotnie - rodzice w mieście, więc jak chcę poszaleć na imprezie, albo ucieknie mi ostatni autobus, to jest do kogo pójść:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  13. Coś jest na rzeczy z tą wsią... sama przeprowadziłam sie na wieś w sierpniu, nie z własnej woli do końca, ale serce zdecydowało za mnie. Do miasta mam bliżej, ale wyprawa do jakiegokolwiek sklepu to jednak... wyprawa. Początkowo się dusiłam dosłownie, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, ale teraz... gdy patrzę jak słońce zachodzi na polu, te chmury wolno przesuwające się niebie... grzyby na wyciągnięcie ręki, kumkanie żab wieczorem, gdakanie kur... jakoś mi tak błogo i spokojnie w środku. I ze zdziwieniem odkryłam, że miasto wcale nie jest mi potrzebne. Najbardziej podoba mi się ta samowystarczalność na wsi. Ja mieszkam z chłopakiem i jego mamą, dom jest nowoczesny, ma ledwo dwa lata, nic nie hodujemy, jedynie w planie mamy jakiś ogródek na własny użytek. Ale wystarczy przejść się drogą w jedną i drugą stronę, żeby wrócić z najpyszniejszymi gruszkami na świecie od sąsiada, jajkami prosto od kury od sąsiadki. Wstaję rano i widzę na płocie reklamówkę z jabłkami, tak po prostu. Nie sądziłam, że będzie mi tu tak dobrze. We wnętrzach widzę zamiłowanie do stylu ludwikowskiego, sama poluję na takie meble do naszej nowej sypialni... Czuję, że będę tu często wpadać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjęłaś mi to z ust! Każde wyjście z domu to WYPRAWA. Jest mi tak dobrze w domu i najbliższej okolicy, że zawsze z ciężkim sercem opuszczam wieś (dziś też, niestety za dwie godziny jadę do Poznania). Wieś ma w sobie czar, coś takiego magicznie nieuchwytnego.
      Ja też mieszkam z chłopakiem, tyle że w bloku (jedynym jaki na wsi jest), a jego rodzice, siostra i brat mieszkają dwa piętra pod nami, więc jest bardzo sympatycznie, bo to niezwykle serdeczna rodzinka! Paręnaście kroków dalej są ogródki, w których można hodować i uprawiać co się chce. W przyszłym roku planuję zasadzić cukinię, dynię, pomidory koktajlowe i maliny (żeby jeść prosto z krzaka:) Na tę jesień zasiałam dziką różę - zobaczymy co z tego będzie. Pozdrawiam Cię mocno i oczywiście zapraszam w przyszłości ;)

      Usuń
  14. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Widzę, że mamy sporo wspólnych zainteresowań.
    Moim marzeniem jest kiedyś mieszkać na wsi, prowadzić spokojne życie, niczym z powieści Jane Austen. Ale wiadomo - nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie Twój blog również przypadł do gustu. Lubię takie miejsca w internecie, gdzie można się czegoś dowiedzieć ciekawego, nie tylko gdzie ktoś kupił torebkę czy buty (mówię o blogach modowych). Do usłyszenia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Emnildo, podgladam Twojego bloga od dawna, ale dotad nie komentowalam. Po tym poscie jednak musze :) Chyle glowe przed Twoja konsekwencja stylu i fascynacja czyms innym niz wystawa sieciowek. Podnosi mnie na duchu obecnosc takich ludzi jak Ty, ze swoim wlasnym zdaniem, pasja, idacych w innym kierunku niz reszta. Dziekuje Ci za Twojego bloga, mam nadzieje, ze bedziesz go jak najdluzej prowadzic!

    Co do zycia na wsi to sama przenioslam sie na wies z miasta i to ma swoje dobre i zle strony oczywiscie. Dobre to bliskosc natury, przestrzenie, w pewnym sensie wolnosc, blizszy kontakt z ludzmi niz w miescie. Zle to jednak ich wscipskosc i brak tolerancji dla czegos "innego". To ostanie na szczescie mija po jakims czasie. My w koncu zostalismy zaakceptowani jako dziwacznie ubierajacy sie wegetarianie, sadzacy dziwaczne rzeczy i wloczacy sie po lasach z dzieckiem w szmacie :) Ale zajelo to ludziom kilka lat, kiedy to nie wiedzieli jak nas "ugryzc". Najwiekszym jednak ryzykiem mieszkania na wsi jest, ze czlowiek pojakims czasie zaczyna przejawiac ciasnosc umyslowa rdzennych mieszkancow :) Mysle jednak, ze Tobie jako prawdziwej Damie to nie grozi!:)
    Pozdrawiam serdecznie i zycze wytrwalosci na Obranej Drodze!
    Lilith

    OdpowiedzUsuń
  17. wyglądasz jak Komorowski :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy14/11/13

    Bardzo ciekawy i oryginalny blog. Styl z chustka nie za bardzo mi sie podoba i rzeczywiscie postarza,ale to kwestia gustu.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze. Nie zawsze na wszystkie odpowiadam, jednak każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny.
......
Ze względu na spam, komentarze do starszych wpisów są moderowane.

Popularne posty