Sankt Petersburg
Jest takie miejsce w Poznaniu, które ochrzciłam ostatnio moim małym Sankt Petersburgiem. Szłam tam całkiem niedawno nocą i nagle, zostawiwszy tłum imprezujących na Starym Rynku obcokrajowców, znalazłam się sama na jednej z przylegających doń bocznych uliczek. Bliskość monumentalnych budynków Fary i Kolegium Jezuickiego, urokliwe oświetlenie i pewna doza magii wyczuwalna w okolicy, sprawiła, że chciałam powrócić tam, by uwiecznić to miejsce na zdjęciach.
......
A dlaczego właśnie Sankt Petersburg? Przede wszystkim z miejscem tym skojarzył mi się sposób pomalowania obu wymienionych wyżej budynków, który natychmiast nasunął mi na myśl Pałac Zimowy lub Carskie Sioło. Tajemnicze zaułki natomiast pamiętam ze zdjęć starej książki Leningrad. Art & architecture, która była jedną z moich ulubionych, kiedy miałam kilka lat. To wszystko złożyło się w niesamowitą całość, która zupełnie odmieniła moją świadomość.
......
Post zapewne oburzy wszystkich przeciwników naturalnych futer (Ci,mogą popatrzeć na rękawiczki, które są sztuczne:), ale właśnie owo naturalne futro przy kołnierzu żakietu zachęciło mnie do jego kupna. Poza tym idealnie współgra z czapką, którą kupiłam dawno temu. Z pewnością nie jest to odzienie, które można nosić przy minusowych temperaturach (no chyba, że autorka bloga baaardzo schudnie i zmieści pod spód naprawdę ciepły sweter), jednak wygląda bardzo ładnie i carsko, a taki właśnie efekt chciałam uzyskać.
......
A co do futer jeszcze, to polecam Wam książkę Saszeńka, autorstwa Simona Montefiore, która opowiada historię towarzyszki Saszeńki o pseudonimie Lis polarny, z powodu noszenia w carskich czasach futra z tego właśnie zwierzęcia. Książkę czyta się jednym tchem. Poznajemy dzieje Szaszeńki i jej rodziny żydowskiego pochodzenia, od czasów przedrewolucyjnych, przez rewolucję, czasy panowania Stalina i terror, który nie ominął głównych bohaterów, aż do lat 90 XX wieku. Wzruszenia i wielkie emocje gwarantowane!
......
A dlaczego właśnie Sankt Petersburg? Przede wszystkim z miejscem tym skojarzył mi się sposób pomalowania obu wymienionych wyżej budynków, który natychmiast nasunął mi na myśl Pałac Zimowy lub Carskie Sioło. Tajemnicze zaułki natomiast pamiętam ze zdjęć starej książki Leningrad. Art & architecture, która była jedną z moich ulubionych, kiedy miałam kilka lat. To wszystko złożyło się w niesamowitą całość, która zupełnie odmieniła moją świadomość.
......
Post zapewne oburzy wszystkich przeciwników naturalnych futer (Ci,mogą popatrzeć na rękawiczki, które są sztuczne:), ale właśnie owo naturalne futro przy kołnierzu żakietu zachęciło mnie do jego kupna. Poza tym idealnie współgra z czapką, którą kupiłam dawno temu. Z pewnością nie jest to odzienie, które można nosić przy minusowych temperaturach (no chyba, że autorka bloga baaardzo schudnie i zmieści pod spód naprawdę ciepły sweter), jednak wygląda bardzo ładnie i carsko, a taki właśnie efekt chciałam uzyskać.
......
A co do futer jeszcze, to polecam Wam książkę Saszeńka, autorstwa Simona Montefiore, która opowiada historię towarzyszki Saszeńki o pseudonimie Lis polarny, z powodu noszenia w carskich czasach futra z tego właśnie zwierzęcia. Książkę czyta się jednym tchem. Poznajemy dzieje Szaszeńki i jej rodziny żydowskiego pochodzenia, od czasów przedrewolucyjnych, przez rewolucję, czasy panowania Stalina i terror, który nie ominął głównych bohaterów, aż do lat 90 XX wieku. Wzruszenia i wielkie emocje gwarantowane!
(zdjęcia: Włóczykij)
Piękne miejsce.
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie ciekawej książki.
Na tych zdjęciach widać, jakie masz cudowne włosy!
Pozwolę sobie przy okazji zaprosić do konkursu na moim blogu.
Pozdrawiam świątecznie.
Bardzo carsko w tym stroju ;)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do lektury i wzbudziłaś tęsknotę za Poznaniem. Fajne połączenie kubraczka i lekkiej sukienki (?):)
OdpowiedzUsuńMasz niesamowite skojarzenia. Ja nie zawsze potrafię się oderwać i wyobrazić sobie, że zwiedzam Poznań jako turystka. Spróbuję nad tym popracować.
OdpowiedzUsuńBardzo udane zestawienie. Bardzo ładny żakiecik. W sieciówkach trudno znaleźć wełniany sweter czy futro, a jeśli są, to bardzo drogie.
Nawiasem mówiąc polecam Ci zajrzenie do sklepu van Graf w Starym Browarze. Kupiłam tam kiedyś sweter za niecałe 50 zł, oczywiście podczas wyprzedaży.
Van Graff nie jest tani, ale ma dużo rzeczy klasycznych, takich jak wełniane swetry czy koszulowe bluzki.
ale ci ładnie w tej czapie :) faktycznie bardzo carsko, tylko czy nie było ci zimno w tych butach ? ( a jestem z natury zmarźlakiem ;)
OdpowiedzUsuńpiekny klimat,wyglądasz jakbyś przybyla z bajki.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zwróciłam uwagę na Twoje buty;-)
OdpowiedzUsuńJa bez zimowych butów i skarpet nie wychodzę z domu, bo inaczej mi jest zimno.
pięknie:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie do wygrania 100zł
www.styliowo.blogspot.com
Mi się te futerka bardzo podobają, mam taką samą retro czapę po mamie :) I spódnica też bardzo fajna, tylko jak Ci się udało w tych butach nie zmarznąć ?
OdpowiedzUsuńKurtka jest na Ciebie o wiele za mała - wygląda b. niekorzystnie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku, oby spełniły się Twoje marzenia, plany i oczekiwania :) Pozdrowienia z Małego Sankt Petersburga!
OdpowiedzUsuńświetna czapa;)i zdjęcia,takie nostalgiczne jakby nie z tej epoki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
M.
Piękne zdjęcia. Rzeczywiście wyczarowałaś bardzo carski klimat. Wielce kusząca rekomendacja książki. Kiedyś, gdy wygrzebię się spod stosu zaczętych i odłożonych do przeczytania, to pewnie po nią sięgnę. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńStylizacja inspirowana miejscem :-.) suuuuper!
OdpowiedzUsuńUroczo! Buziolek :-.*
Czapencja pierwsza klasa. :D
OdpowiedzUsuńladypaajonk.blogspot.com