XIX-wieczna medycyna
Pogoda jesienna sprzyja rożnego rodzaju choróbskom, które czasami leczy się, aż do świąt Bożego Narodzenia. Nieraz nawet nie zastanawiamy się, jakie mamy szczęście posiadając leki i lekarza w pobliżu, który poratuje wtedy, gdy sami nie możemy sobie pomóc.
......
W XIX w. to dwór ziemiański pełnił rolę przychodni i ostoi dla chorych, którzy w potrzebie przyjmowani byli przez panią domu. Ziemianki miały spore umiejętności w tej dziedzinie; doskonaliły je nieustannie korzystając z poradników, a także uczęszczając na specjalistyczne kursy. Takie zdolności w XIX w. były nieocenione, bowiem opieka medyczna na polskiej wsi właściwie nie istniała. W latach 60-tych tegoż wieku w Królestwie Polskim (zabór rosyjski), praktykowało tylko ok. 400 dyplomowanych lekarzy, z czego połowa w samej Warszawie. Jeszcze gorzej było w Galicji i na Kresach. Można przyjąć, że jeden lekarz przypadał średnio na 15 tys. osób. Dlatego, wspomniana wyżej, pomoc pani domu była niezbędna.
Pod nadzorem kobiet znajdowały się dworskie apteczki, czyli wielkie szafy, w których przechowywano najrozmaitsze leki i zioła oraz specyfiki własnej roboty, często bardzo dziwne: łój kozłowy, psie sadło na suchoty, mrówki w spirytusie, zalane oliwą robaki broniące od wścieklizny oraz białą mysz zalaną wódką, której kieliszek wypity potajemnie ponoć skutecznie leczył z nałogu pijaństwa.
Powszechnym w XIX stuleciu medykamentem były pijawki, których używano w celu upuszczania krwi, które, jak sądzono pomagało niemal na wszystkie dolegliwości.
Największym zagrożeniem, jakie mogło spotkać ludność wiejską, jak i mieszkańców dworu były jesienne epidemie, które - przy prymitywnym stanie higieny - rozprzestrzeniały się w zastraszającym tempie. W takich sytuacjach ziemianie sprowadzali lekarzy i osobiście nadzorowali pomoc chorym, jednak wśród prostej, wiejskiej ludności wizja szpitala była po prostu przerażająca. Chłopi panicznie bali się lekarzy i woleli już korzystać z usług podejrzanej reputacji znachorów i bab, niźli dać się wywieźć do szpitala. Ot choćby literacki przykład Nocy i dni, kiedy to w majątku Bogumiła i Barbary Niechciców wybuchła epidemia tyfusu. Przybyła wówczas komisja sanitarna, a w czworakach i we wsi "powstał płacz, a leżących w gorączce wynoszono do stodółek i obór, żeby ich uchronić przez wzięciem do szpitala, którego się bali gorzej niż śmierci (...) Lżej chorzy popowstawali z łóżek i udawali zdrowych".
Medyczna pomoc dworu była nieoceniona jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, szczególnie w najbardziej cywilizacyjnie zacofanych regionach kraju, zwłaszcza zaś na wschodzie. Tamtejsze ziemianki same jeździły po okolicznych wsiach, a także współpracowały z miejscowym lekarzem, który odwiedzając dwór, zaglądał też do wiejskich chałup udzielając chłopom darmowych porad medycznych.
piękna broszka i kołnierz
OdpowiedzUsuńI do pieca na trzy zdrowaśki :-) Uroda Twojej modelki idealnie współgra z ubiorem.
OdpowiedzUsuńNiesamowita stylizacja..... coś niezwykle oryginalnego i niesamowitego...
OdpowiedzUsuńobserwuje
★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★
pozdrawiam serdecznie
Modelka śliczna, ubrania też, ale czy będzie jeszcze okazja ujrzeć samą Mademoiselle Emnildę w swoich niezwykłych kreacjach? Bo trochę się stęskniłam:) TheMostHappy
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa sukienka ;)
OdpowiedzUsuńnie myślałaś nad zmianą okularów?
OdpowiedzUsuńPrawdziwa ziemianka :-) Podziwiając urodę modelki, czekamy na Mademoiselle Emnildę. Czy pojawisz się za jakiś czas na blogu?
OdpowiedzUsuńTwój cykl o domu ziemiańskim - bezcenny. Dorzucam jeszcze przykład parobka Kuby z"Chłopów", który wolał sam uciąć sobie nogę niż iść do szpitala (z miernym skutkiem).
Jestem zwolenniczką domowej medycyny, ale w rozsądnych granicach, np. mleko z miodem na przeziębienie, czy napar z imbiru.
Ja tam się tym chłopom nie dziwię, jeśli weźmie się pod uwagę, że dawne szpitale dla biedoty były również czymś w rodzaju przytułków dla bezdomnych, szpitali psychiatrycznych i hospicjów w jednym... Zaś baby znachorki swój fach znały :)
OdpowiedzUsuńPiękna stylizacja, moja babcia miała kiedyś takie kołnierze, szkoda, że nie dotrwały do dziś.
Ta subtelna młoda dama na zdjęciach sama wygląda na tego rodzaju ziemiankę-medyczkę. Piękne fotografie i interesujący wpis.
OdpowiedzUsuńcudownie ! :)
OdpowiedzUsuńNoce i Dnie mogę oglądać na okrągło:)
OdpowiedzUsuńw piękny klimat wprowadzacie...
sukienka ma wspaniały kolor i pasuje do urody modelki :) podoba się mi pomysł z kołnierzem :D muszę sama coś takiego wypróbować
OdpowiedzUsuńAnnuschka: Dziękuję.
OdpowiedzUsuńgrumpygreenmonkey: Tak, tak - "Antek" się kłania:) Muszę go kiedyś przeczytać raz jeszcze. Zresztą ostatnio nadrabiam zaległości w lekturach- kupiłam i zamierzam czytać, "Szewców":)
Fashiondoll.pl: Dzięki serdeczne!!!
TheMostHappy: Oczywiście, że się pojawię. Planuję mroczną sesję halloweenową, więc jeszcze trochę:)
roksana-t: Kupiona w ciucholandzie za złotówkę:)
Anonimowy: Nie. Czuję się dobrze w tych, które noszę, bo nie rzucają mocno w oczy. Za to myślę poważnie o przerzuceniu na soczewki - to dopiero byłby efekt:)
Arachne: Pojawię się na końcu października.
Przykładu wspomnianego Kuby nie znam, ale to dlatego, ze nie czytałam chłopów - nie byłam w stanie przebrnąć wówczas przez gwarę i chłopskie odzywki. Może kiedyś wrócę do tej książki, ale z dzieł Reymonta zdecydowanie bardziej wolę "Ziemię obiecaną".
szmaragda: W imieniu swoim i Aliny bardzo dziękuję za komentarz. Pisząc o "Nocach i dniach" myślałam sobie nawet, że dawno już nie było żadnego literackiego wpisu na blogu szacownej szmaragdy:)
berry: Dzięki!
TARA: Ja oglądałam tydzień temu. Pierwszy raz widziałam ten film w całości. Najbardziej mi szkoda, że Barbara nie spotkała się z Józefem Toliboskim (na końcu, kiedy ucieka z Kalińca) - ale takie zakończenie też ma swój urok.
Mała Gosia: Ja polecam ciucholandy. Tam można znaleźć takie futra, że głowa mała! Pozdrawiam!
Ja akurat lubię Chłopów, ale rozumiem, że są "ciężcy" w lekturze. Najlepiej obejrzyj serial - ma więcej szczegółów niż film. Wszystkie kreacje są niezapomniane, a zwłaszcza Boryna, matka Jagny czy Kuba.
OdpowiedzUsuńKiziak!:P
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię zaprosić do zabawy, szczegóły u mnie na blogu :-)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny kołnierz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)