Lazy sunday
Kapelusz to podstawa, szczególnie w słoneczne dni (zastanawiam się, jak mogłam funkcjonować kiedyś-chodząc w czapkach z daszkiem) Dlatego zainspirowana zdjęciem elegantek z 1919 r. postanowiłam odkurzyć swój. Może nie jest tak stylowy, jak te na zdjęciu i na wyścigi w Ascot też by się nie nadał, ale kosztował jedynie 3 złote i nie da się zaprzeczyć, że nadaje szyku takiej to prostej kreacji, którą skleciłam dziś na poczekaniu-dopasowując się oczywiście do kapelusza :) Niech żyje retro! A ja, niestety, zamiast pysznego popołudniowego spaceru mam atrakcję w postaci pisania referatu o ZSRR.
Wow, świetna fryzura. Robi wrażenie!!! Jagoda
OdpowiedzUsuńBardzo Ładnie Sylwio
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się fryzura i cały strój z dodatkami. Kapelusze górą! Jak Ty robisz ten warkocz? Ja mam często problem z fryzurą pod kapelusz.
OdpowiedzUsuńHa! To mój sekret:) Żartuję. Jest to po prostu zwykły warkocz zawinięty do góry, którego końcówka jest wciśnięta do wewnątrz. Nie wiem, czy dobrze to wytłumaczyłam, jak co, to krzycz :)Można go zapleść luźno, żeby zyskał na objętości, ale przy Twoich ładnych włosach nie będzie to konieczne:)
OdpowiedzUsuńmasz przepiekna bizuterie
OdpowiedzUsuńmusisz koniecznie wkleić instrukcję czesania takich pięknych fryzur (różnych ). świetna bluzka i boski wisior :)
OdpowiedzUsuń