Geszeft na Kazimierzu
Na początku września wybraliśmy się z Włóczykijem do Krakowa. Chociaż głównym celem wycieczki była szeroko pojęta kultura i gastro szaleństwo doznania kulinarne, nie obyło się bez zakupów. Kraków obfituje w sklepy i galerie, w których znajdują się naprawdę interesujące rzeczy, a szczególnie wiele takich miejsc jest do odkrycia na Kazimierzu, gdzie można zmarnować wiele godzin przechodząc od różnorakich galerii sztuki współczesnej przez sklepy z odzieżą młodych projektantów aż do moich ulubionych antykwariatów, gdzie w szklanych serwantkach chowają się filiżanki Limoges czy piękne miniaturowe netsuke. Kazimierz jest też dzielnicą pełną ciucholandów, do których początkowo podeszłam bez przekonania (No bo jak? Przyjechałam do Krakowa i mam łazić po lumpeksach?), ale w końcu dałam się skusić i odkryłam jedno bardzo zacne miejsce. Ciucholand na Krakowskiej 9.
......
Trafiłam do niego w piątek. Chodzę, szukam, oceniam, macam... a tu nagle tyrolska sukienka i druga podobna. I sukienka w kwiatki, a na ścianie w celach prezentacyjnych wisiała sobie całkiem miła sukienka z koronkowym kołnierzykiem i jeszcze kilka innych. W piątek wyszłam więc z siatką pełną sukienek i postanowieniem, że zajrzę tam - w związku z nową dostawą - w poniedziałek.
......
I przyszłam, jakoś niedługo po otwarciu, a tu znowu cuda! Chusty! I to nie byle jakie, bo folklorystyczne (wiesz Pani, takie jak to na Rynku sprzedajo po 130 zł, a tu jak za darmo bo po 22, albo po 12 jak jaka mniejsza). A ja uwielbiam chusty! W czasie chłodnych letnich wieczorów zarzucam je na ramiona, jesienią noszę zamiast szalików, zimą zakładam na głowę, a w czasie mrozu pod futrzaną czapę - krótko mówiąc: chusta jest jednym z tych dodatków, które są dla mnie niezbędne. A chusty na Krakowskiej 9 były przepiękne. Duże, kwiatowe i we wszystkich kolorach, przez co wybierałam swoje 4 egzemplarze co najmniej 20 minut. Zdecydowałam się na 3 chusty z wełny: klasyczną czarną z motywem kwiatowym; bordową, która w chwili obecnej służy mi za obrus (obie na dzisiejszych zdjęciach); chustę w beżowe kwiaty na tle głębokiej zieleni oraz ręcznie haftowaną chustę z czarnego atłasu.
......
Za wszystkie (po zniżce, którą załatwił Włóczykij) zapłaciłam 80 zł i był to zdecydowane jeden z najlepszych krakowskich geszeftów, jakie udało mi się zrobić.
......
Trafiłam do niego w piątek. Chodzę, szukam, oceniam, macam... a tu nagle tyrolska sukienka i druga podobna. I sukienka w kwiatki, a na ścianie w celach prezentacyjnych wisiała sobie całkiem miła sukienka z koronkowym kołnierzykiem i jeszcze kilka innych. W piątek wyszłam więc z siatką pełną sukienek i postanowieniem, że zajrzę tam - w związku z nową dostawą - w poniedziałek.
......
I przyszłam, jakoś niedługo po otwarciu, a tu znowu cuda! Chusty! I to nie byle jakie, bo folklorystyczne (wiesz Pani, takie jak to na Rynku sprzedajo po 130 zł, a tu jak za darmo bo po 22, albo po 12 jak jaka mniejsza). A ja uwielbiam chusty! W czasie chłodnych letnich wieczorów zarzucam je na ramiona, jesienią noszę zamiast szalików, zimą zakładam na głowę, a w czasie mrozu pod futrzaną czapę - krótko mówiąc: chusta jest jednym z tych dodatków, które są dla mnie niezbędne. A chusty na Krakowskiej 9 były przepiękne. Duże, kwiatowe i we wszystkich kolorach, przez co wybierałam swoje 4 egzemplarze co najmniej 20 minut. Zdecydowałam się na 3 chusty z wełny: klasyczną czarną z motywem kwiatowym; bordową, która w chwili obecnej służy mi za obrus (obie na dzisiejszych zdjęciach); chustę w beżowe kwiaty na tle głębokiej zieleni oraz ręcznie haftowaną chustę z czarnego atłasu.
......
Za wszystkie (po zniżce, którą załatwił Włóczykij) zapłaciłam 80 zł i był to zdecydowane jeden z najlepszych krakowskich geszeftów, jakie udało mi się zrobić.
(zdjęcia: Włóczykij)
Tę z bordowym tłem brałabym w ciemno! Przepiękne łupy, kiedy zobaczymy sukienki? *^o^*
OdpowiedzUsuńJedna z sukienek została już obfotografowana, także w niedlugim czasie trafi na bloga ;)
UsuńJa nie mam żadnej i jakoś nie noszę chust. Przyzwyczaiłam się do kominów i standardowych szali :) Podoba mi się jednak ten twój łup z ciucholandu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili,
VANILLAMADNESS.com
Kominy też uwielbiam!
UsuńNiesamowite chusty! Tak pięknych nie widziałam w żadnym sklepie! Śliczne buty - cały ze3staw jest świetny, a chusty dają cały smaczek :)
OdpowiedzUsuńMasz świetną figurę, zapewne efekt ćwiczeń z Chodakowską?
P.S. Czy Włóczykij nie był zazdrosny o potencjalnego księcia (Pana Żabę)?
Ja widziałam takie ładne na syronie pewnego rosyjskiego sklepu - link mam niestety w laptopie, więc nie mogę podać. A jeżeli chodzi o Chodakowską, to ostatnio ćwiczyłam chyba w maju.... :(
UsuńPiękna ta bordowa! Chętnie zobaczyłabym jeszcze tą w beżowe kwiaty. A zdjęcie z żabką - urocze :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuńciekawy strój :)
OdpowiedzUsuńNapisał: kerg
Przepadlam! Sa cudowne :) Ale kochana, twoja fryzura! Bardzo chetnie przeczytalabym jakis wpis o twoich ulubionych fryzurach, w tej ci bardzo do twarzy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Pomyślę nad takim wpisem, faktycznie mógłby być ciekawy :) Pozdrawiam i dziękuję za podpowiedź.
UsuńO właśnie, dołączam się do prośby postu o fryzurach :) a chusty cudowne, też uwielbiam te wzory, rosyjskie- to pewnie miałaś na myśli pawloposadskie, małe dzieła sztuki :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTego określenia nie znałam - dowiedziałam się kolejnej nowej rzeczy, a ile inspiracji pod tym hasłem ma wujek Google! Będę miała zajęcie na dzisiejsze popołudnie :) Pozdrawiam.
UsuńPiekne chusty, szczególnie ta bordowa. Masz bardzo ciekawy blog, inny od wszystkich (i jest to komplement :D ) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że załapała się gratisowa modelka :D Bardzo klimatyczne zdjęcia. Lubię takie chusty, ale o użyciu ich jako obrusu nie pomyślałam (zresztą, koty szybko mnie oświeciły w tym temacie heheh). To zdjęcie: http://4.bp.blogspot.com/-bVIU8U3a-24/Vf-sD1SmLSI/AAAAAAAAIV4/nUUPXqjpW8A/s1600/dscch14.JPG jest śliczne <3
OdpowiedzUsuńChusty cudne! Ja też nie mogę się bez nich obyć. O prababcinych już pisałam w komentarzu do Twojego ostatniego wpisu. Ale mam też sporo innych. Czekam z wielką ciekawością na wpis o rosyjskiej manufakturze. Wyprawa do Krakowa na razie tylko w głowie, ostatnio bardziej upragniona po lekturze "Tajemnicy Domu Helclów". Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na "Tajemnicę domu Helclów" - w nowej pracy mam dużo czasu na czytanie książek, póki co nadrabiam wszystkie zaległości w lekturach :)
Usuń