Początkowo chciałam dodać posta z nowościami, ale nie mam tylu różnych nowości, żeby skonstruować z nich post, a przecież nie będę uwieczniać na zdjęciach nowego płynu do kąpieli czy majtek - tym bardziej, że nie byłam w NY i nie odwiedziłam Victoria's Secret, jak pewna znana blogerka. Poza tym, uważam że pokazywanie gaci (jakkolwiek luksusowe by nie były) jest z lekka passé i jeżeli już coś pokazywać, to najlepiej siebie i bez bielizny. Tyle tytułem wstępu. A gwoli wyjaśnienia, na tym blogu mnie na golasa raczej nie uświadczycie, choć notorycznie w hasłach, dzięki którym znajdujecie mnie w wyszukiwarkach, pojawiają się takie kwiatki jak: sex w gumiakach, retrobabunie.com, jakie miałaś majtki na własnym ślubie, zgrabne babcie, sex czytadła. Jeśli i Ty trafiłaś/eś tu wpisując jedno z nich... cóż... mam nadzieję, że i na tej stronie znajdziesz coś dla siebie, a na przyszłość życzę powodzenia w trafnym szukaniu.
......
A teraz czas na mix. Na pierwszym zdjęciu kwitnący jaśmin od Włóczykija, a poniżej dwie nowe bluzki na ciepłe dni, które - mam taką cichą nadzieję - nadejdą bardzo szybko.
Pyszny deser jogurtowy z musli i suszonymi owocami (albo sztucznymi, jak to mówi Włóczykij), który jadam najczęściej na podwieczorek.
Walentynkowy prezent od Włóczykija. Serwis do kawy/herbaty oraz kilka drobiazgów ze Starej Rzeźni w Poznaniu. Chińskie obrazki malowane na drewnie idealnie będą pasowały do gabinetu, który mam zamiar wykończyć w dalekowschodnim stylu. Planuję lampo-lampion, zasłony z chińskim motywem, wysoki kwietnik pokryty laką oraz inne drobiazgi, które stworzą klimat.
Pelerynka w stylu lat 20 idealnie nada się na letnie sukienki z cienkimi ramiączkami (jest jeszcze niewyprasowana).
Promocja w księgarni. A raczej w wydawnictwie Znak. Nie dość, że książki były mocno przecenione (większość za 9,90), to jeszcze przy zamówieniu za ponad 200 zł można było wpisać specjalny kod rabatowy, który dawał 100 zł zniżki. Czytać nie umierać!
Przepis na idealne popołudnie. Kawa w filiżance, świeże, pachnące kwiaty i stara książka.
Obrazy z życia na Wschodzie Anny Neumanowej poleciła mi jedna z
czytelniczek w
tym wpisie. Udało mi się wyszukać dwutomowe wydanie z 1899 roku (choć każdy tom w innym miejscu) i już nie mogę doczekać się lektury. Specjalnie zostawiam ją sobie na letnie dni, kiedy zazwyczaj czytam od rana na balkonie. Szczególnie ciekawa jestem egipskiego życia Anny.
Deichmann jak zwykle mnie nie zawiódł. Wstąpiłam ostatnio przypadkowo, a wyszłam z butami pod pachą. Mają cudowny krój i kolor oraz wspaniały obcas (niestety często się zdarza, że buty nawiązujące do modeli historycznych mają współczesny, i co za tym idzie okropny, obcas). Te są idealne i wybaczam im nawet to, że nie są ze skóry.
Pizza się wyrabia. Moim patentem jest dodawanie do ciasta aromatycznej oliwy z suszonych pomidorów, żeby ciasto miało jeszcze lepszy smak.
Kilka retro drobiazgów.
Podwieczorek. Wafel posmarowany czekoladowymi powidłami z bananem, żurawiną i otrębami. Pycha! Swego czasu prócz tych powideł usmażyłam też patelnię, ale teraz mam taką fajną z nieprzywierającym dnem, więc sezonu na powidła się nie boję. Jak pojawią się śliwki 'sprzedam' Wam przepis. Mówię wam, te powidła są lepsze od Nutelli.
Nowa bluzka do pensjonarskich stylizacji, a poniżej szybko zarejestrowany pomysł na wiosenne retro. Do usłyszenia niedługo!