Wspomnienia takie wakacyjne
Czy parząc na pierwsze zdjęcie domyślacie się, gdzie odbędzie się dzisiejsza wycieczka? Tak, do tego tajemniczego miejsca, gdzie Indiana Jones omijał ruchome brzytwy, skakał po zapadających się kamieniach i chodził po niewidzialnym moście, żeby w końcu spotkać całkiem nieźle zakonserwowanego rycerza, strzegącego św. Graala.
......
Niestety muszę Was rozczarować, ale w rzeczywistości Skarbiec* Petry - czyli najbardziej znany budynek tego skalnego, ogromnego miasta - jest pustą pieczarą, zamkniętą od jakiegoś czasu dla zwiedzających, którzy podobno załatwiali tam swoje pilne potrzeby. Ponadto plac przed budynkiem pełen jest ludzi - odpoczywających w cieniu Amerykanów, dokształcających się Niemców i Japończyków, którzy zgadnijcie co robią? Chcesz odpocząć? Niestety. Okoliczni sklepikarze przywołują Cię do swoich straganów (kam, kam polisz frend), właściciele wielbłądów i osłów chcą żebyś przejechał się właśnie na ich zwierzaku (onli sri dolars), a same zwierzaki ryczą w najlepsze; dźwięk odbija się od skał i trafia do Twoich uszu ze wszystkich możliwych stron.
Do tego trzeba dodać kilkukilometrowe podejście do miasta przez wąwóz, w czasie którego przewodnik zatrzymuje Cię dziesięć razy w piekącym słońcu, żeby opowiedzieć fascynujące historie o powodziach, o tym, że Petra była nie do zdobycia i takie tam. Kiedy wreszcie znajdujesz sobie jakieś wygodne miejsce siedzące na skale, przewodnik kończy i gna dalej. W końcu docierasz do tego placu, do tego budynku i okazuje się, że to pierwszy z wielu budynków, że to dopiero początek kolejnej drogi - już w samym mieście - które rozciąga się kilometrami wzdłuż, wszerz i w górę. A słońce grzeje coraz bardziej, bo dochodzi południe.
......
Nie, nie polubiłam Petry. Mimo iż jestem fanką ruin, to Petra jest dla mnie wspomnieniem wakacyjnego koszmarku. Jednak moje wewnętrzne zamiłowanie do zwiedzania kazało mi wspinać się w tym upale (ok. 50*C w cieniu) i czasie wolnym, po skałach i schodkach, zaglądać do wykutych w piaskowcu budowli i pokonywać kolejne wysokości mimo potu, krwi i łez (no dobra, z tym ostatnim trochę przesadziłam). Mimo wszystko żałuję, że nie weszłam na podniebny szlak, który pozwala oglądać Petrę z góry. Wierzę że półtorej godziny marszu nad przepaściami w pełnym słońcu, nie musiałoby skończyć się źle.
.......
A teraz pooglądajcie sobie trochę zdjęć z tego, bądź co bądź, pięknego miejsca.
.......
A teraz pooglądajcie sobie trochę zdjęć z tego, bądź co bądź, pięknego miejsca.
* Mimo nazwy, budowla ta nie mogła być skarbcem, bo tylko idiota zaprojektowałby budynek o takiej funkcji zaraz przy wlocie do miasta. Najprawdopodobniej więc, była to świątynia albo grobowiec możnych.
(zdjęcia: Włóczykij i ja)
Zdjęcie z rudym kotkiem chwyciło mnie za serce, jak on się przytula do Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńO mamo, dzięki za tego posta. Jest mi tak bardzo zimno a Ty tu tak fajnie rozgrzewasz (:
OdpowiedzUsuńL.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPomimo tego opisu i tak ci strasznie zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńTo musiało być bardzo ciekawe doświadczenie i nie koniecznie z powodu Indiany Jonesa. Twoje zdjęcia wyglądają jak kadry z filmu na motywach powieści A Christie.
Kilka lat temu byliśmy z mężem w Petrze, to było jego wielkie marzenie. W lutym lub w marcu pojawią się moje wspomnienia z Petry. My byliśmy w lutym, więc temperatura była idealna na zwiedzanie, być może dlatego nas Petra zachwyciła... Piękne zdjęcia i cudnie wpisałaś się w klimat. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twoich wspomnień Barbarosso. W lutym Petrę na pewno zwiedza się o niebo przyjemniej niż w lipcu czy sierpniu (nie pamiętam już dokładnie kiedy tam byłam). W sumie zrobiła na mnie wrażenie (szczególnie kanion Siq), ale wiele niedogodności to wrażenie przyćmiło.
UsuńNajpierw zobaczyłam zdjęcia i myślałam, że przeżyłaś wspaniałą przygodę a teraz jak sobie poczytałam to rzeczywiście można się zdziwić... Ale mimo wszystko cieplej się robi od tych pięknych zdjęć no i Ty jak zwykle czarująco-zachwycająca. Kotek cudny, uwielbiam ryże.....;)
OdpowiedzUsuńKrajobrazy bajkowe, ale ale, Emnildo, jakze Ty sie w nie wtapiasz, wygladasz niczym z Basni 1001 nocy!
OdpowiedzUsuńPieknie wyglądasz Emnildo. Ta sukienka jest piekna, uwielbiam takie i chętni bym ci ja podkradła ;)
OdpowiedzUsuńOd razu zgadłam, ze to Petra - po kolorze skał :) Twoja sukienka jest BOSSSKA, dokładnie mój styl, krój (ach te rękawy!) i kolory - prawie nie mogę uwierzyć, że to nie ja jestem na zdjęciach ;) Pozdrawiam Cię serdecznie, Asia
OdpowiedzUsuńRewelacyjne!!!!!!!Pięknie wpasowałaś się w klimat, taka egzotyczna,,,Jeju,,, nie mogę się napatrzeć!
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc te zdjęcia są tak piękne, kolorowe i optymistyczne, że trudno uwierzyć w niedogodności, o których piszesz ;) Z całą pewnością warto było się poświęcić dla takiej pamiątki!
OdpowiedzUsuńOgromnie podoba mi się Twój strój "podróżniczki" - nie dość, że idealnie wpasowałaś się w klimat, to jeszcze zachowałaś swój styl.
Piękne zdjęcia. Koniecznie muszę zajrzeć w tamte strony. Kiedy dokładnie tam byłaś, że były aż takie upały? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW lipcu lub sierpniu. Ogólnie dobrze zwiedza mi się zabytki w takich upałach, ale wtedy widocznie miałam zły dzień. Pozdrawiam.
UsuńOoo Matulu!! Jak pięknie! A Ty pasujesz tam jak ulał :D
OdpowiedzUsuńAle ten upał mnie przeraża... chyba bym się rozpłynęła :)
Pozdrawiam :)
Świetny post! Tęsknię za słońcem i wakacjami...
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę! Coraz ładniej za oknem, więc może zima już odchodzi? Ja też już czekam na ciepełko:)
Usuńale widoki!:D świetne zdjęcia, świetny wyjazd!:D
OdpowiedzUsuń