Ktoś tu ma kota!?
W pierwszy dzień Świąt wybrałam się na wycieczkę rowerową. Znudzona ciągłymi widokami Rusałki, Strzeszynka i Kiekrza, postanowiłam zapuścić się w przeciwne rejony Poznania – nad Wartę, by ugrzęznąwszy w wielkim błocku, wytaśtać, resztkami sił, rower na górę i znaleźć się właśnie tam – w najbardziej magicznym zakątku Poznania – na Śródce.
......
Tego miejsca nie da się opisać – trzeba je zobaczyć, a jeszcze lepiej poczuć. Poczuć klimat takiej małej enklawy artystycznej, zamkniętej w kilku uliczkach, z których każda jest niepowtarzalna. Kocie łby, urocze, zaklęte kamieniczki, odrapane ściany, zakurzone podwórza i górujący nad tym wszystkim budynek dawnej Kongregacji Filipinów...
A ów artyzm Śródki? Może wyraża się w muzyce, w fortepianowych wprawkach granych gdzieś na wysokości pierwszego piętra, może w postaci pana artysty w długim płaszczu z peleryną i francuskim berecie, który natychmiast skojarzył mi się z jakimś szalonym literatem? A może sprawiła to pani, prowadząca swojego starego męża po murku, niczym małego chłopca?
Pewne, że jest w tym miejscu magia. Magia codzienności – szarej, deszczowej i starej, gdzie jedynym odgłosem jest szept wysuszonych liści, przerzucanych przez wiatr na prawo i lewo; kiedy na to miejsce patrzy się, jak na najgorszą melinę, a szwendające się po pustych uliczkach, różnobarwne koty są jedynymi żywymi stworzeniami; oraz magia miejsca niezwykłego – kiedy ten kawałek przestrzeni staje się małym Montmartrem lub Buenos Aires, kamienice wydają się być kolorowe i tchnąć życiem; można sobie wyobrazić, że ktoś gra nieopodal na akordeonie, a każdy, ledwo oświetlony zaułek zdaje się zachęcać do intrygującej podróży i odkrycia największej tajemnicy, że oto za zakrętem...
.......
A spodobało mi się tam tak bardzo, że na następny dzień wróciłam – już nie sama, ale z aparatem fotograficznym (a w zasadzie telefonem). I na dodatek znalazłam przewodnika – kota. Łaził przede mną/za mną po całej Śródce, pokazał wszystkie tajemnicze zakamarki i skrytki, a przy okazji chyba polubił, bo gdy tylko nadarzyła się okazja mruczał, sadowił się na kolanach, lub usiłował wskoczyć na ramiona. Taki pieszczoch.
......
Tego miejsca nie da się opisać – trzeba je zobaczyć, a jeszcze lepiej poczuć. Poczuć klimat takiej małej enklawy artystycznej, zamkniętej w kilku uliczkach, z których każda jest niepowtarzalna. Kocie łby, urocze, zaklęte kamieniczki, odrapane ściany, zakurzone podwórza i górujący nad tym wszystkim budynek dawnej Kongregacji Filipinów...
A ów artyzm Śródki? Może wyraża się w muzyce, w fortepianowych wprawkach granych gdzieś na wysokości pierwszego piętra, może w postaci pana artysty w długim płaszczu z peleryną i francuskim berecie, który natychmiast skojarzył mi się z jakimś szalonym literatem? A może sprawiła to pani, prowadząca swojego starego męża po murku, niczym małego chłopca?
Pewne, że jest w tym miejscu magia. Magia codzienności – szarej, deszczowej i starej, gdzie jedynym odgłosem jest szept wysuszonych liści, przerzucanych przez wiatr na prawo i lewo; kiedy na to miejsce patrzy się, jak na najgorszą melinę, a szwendające się po pustych uliczkach, różnobarwne koty są jedynymi żywymi stworzeniami; oraz magia miejsca niezwykłego – kiedy ten kawałek przestrzeni staje się małym Montmartrem lub Buenos Aires, kamienice wydają się być kolorowe i tchnąć życiem; można sobie wyobrazić, że ktoś gra nieopodal na akordeonie, a każdy, ledwo oświetlony zaułek zdaje się zachęcać do intrygującej podróży i odkrycia największej tajemnicy, że oto za zakrętem...
.......
A spodobało mi się tam tak bardzo, że na następny dzień wróciłam – już nie sama, ale z aparatem fotograficznym (a w zasadzie telefonem). I na dodatek znalazłam przewodnika – kota. Łaził przede mną/za mną po całej Śródce, pokazał wszystkie tajemnicze zakamarki i skrytki, a przy okazji chyba polubił, bo gdy tylko nadarzyła się okazja mruczał, sadowił się na kolanach, lub usiłował wskoczyć na ramiona. Taki pieszczoch.
urocze;)
OdpowiedzUsuńjestem nowa wśród szafiarek, zapraszam!
Gratulacje. Twoj blog zawsze sie wyroznia wsrod innych. Tym razem swietny reportaz.
OdpowiedzUsuńLinn
ja tez lubię takie nie odwiedzane zakątki miast :)czasem można znaleźć fajne perełki :)a kot świetny :D i fotogeniczny
OdpowiedzUsuńUwielbiam Śródkę... Od dawna planuję się wybrać i umieścić o niej coś na poznańskim blogu, włączając w to jeszcze Ostrów Tumski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Widzę,że jesteś z Poznania. :) Ja w Poznaniu będę od wtorku na ekumenicznym spotkaniu młodych Taize. Mam nadzieję, że poczuję poznański klimat.
OdpowiedzUsuńbiedna kicia...
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNawet twoje zdjęcia tego miejsca mają taki... klimat i nastrój. Udany reportaż :] Najbardziej podobają mi się 1 i 2 zdjęcie.
Zapraszam do mnie w wolnym czasie .
Kiedy studiowałam w Poznaniu Śródka zawsze była dla mnie magiczna :) Jakby była opuszczona i zupełnie jak z innej epoki. Ma taki niepokojący klimat jak dla mnie. Ale jest piękna. No i ma świetne kino :)
OdpowiedzUsuńkot jest dobrrrrryy!!!:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty, odrapane kamienice, łażące koty, kocie łby:)A ten kot miał chyba ochotę z Tobą zamieszkać:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie zapomniane uliczki i koty też :)
OdpowiedzUsuńo kurcze....jak to napisać :)) mi się tam nie podoba,takie wszystko stare i obdrapane,,,szkoda ,wygląda na bardzo zaniedbane miasteczko :(
OdpowiedzUsuńkot boski :)
Magiczny Poznań, jest u nas mnóstwo takich klimatycznych, zapomnianych miejsc :)
OdpowiedzUsuńŚródka to najbardziej magiczne miejsce w Poznaniu. A kot był super.
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy mrugnąć okiem i miasto na ułamek sekundy, a czasem i na dłuższą chwilę odsłania swoje drugie oblicze. Często jadąc miejską komunikacją bawię się w widzę-to-po-raz-pierwszy. Trzeba odrobinkę wysiłku, żeby spojrzeć na własne miasto jak na obce. Ale ciekawe rzeczy można zobaczyć.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjacielski kotek :)
Dziękuję za komentarze!
OdpowiedzUsuńania: Miło mi Cię poznać - z pewnością zajrzę do Ciebie!
Linn: Dziękuję, bardzo mi miło!
Królewna: Pędź tam jak najszybciej - jestem bardzo ciekawa twojej relacji i zdjęć!Śródka jest naprawdę niesamowita!
Silvestre: Dziękuję i zajrzę za chwilę:)
Kasia: Właśnie , właśnie! NIEPOKOJĄCY klimat. Tego mi brakowało, wiedziałam, że coś tam jest nie tak i to coś to właśnie niepokój. Dzięki za oświecenie!
Pani La Mome: Ja bym go z chęcią przygarnęła - ostatnio koty bardzo polubiłam (chyba na starość mi się coś załącza:), ale czmychnął do piwnicy - może jeszcze kiedyś się spotkamy? :)
klamoty: Powiem Ci, że od paru dni, tylko tak patrzę na Poznań, jakbym go nie znała, jakbym przyjechała z bardzo daleka i poznawała - wszystko mnie zaskakuje, wszystko mnie cieszy, wszystkiemu się dziwię...
Fantastyczne zdjęcia. Byłam z Poznaniu kilka razy, ale z tej strony go nie poznałam ;)
OdpowiedzUsuńSukienka z poprzedniego posta jest przepiękna, a takie ładne rzeczy to tylko u Ciebie można zobaczyć :) Jest ekstra!
wygląda jak miejsce mało użytkowane przez ludzi.
OdpowiedzUsuńw dzisiejszych czasach to chyba jedynie zaleta, zwłaszcza w tak zatłoczonym mieście :)
pięknie... :)
...a kot ten zwie się...BEHEMOT. A zwiał ponieważ...bardzo Cie polubił.-Po prostu nie chciał,abyś się do niego zbytnio przywiązała,bo na tym można tylko stracić....Tak to juz jest z łobuzami:-( P.S.On częścią tej siły,która chcąc złego,zawsze dobro czyni. Niestety ze mną jest odwrotnie:jam częścią tej SIŁY,która chcąc zawsze dobrze-wiecznie zło czyni:-(
OdpowiedzUsuńAnonimowy: Czyli, jak to powiedziała kiedyś moja przyjaciółka _Bea(fanka Comy), zachował się jak rasowa kobieta, która wchodzi, robi zamieszanie i spada. PS. Głowa do góry-uśmiechnij się!:)
OdpowiedzUsuńDzięki za odpis(dotyczący o3wiście BEHEMOTA),Emni!-Wielkie DZIĘKi!3maj się mocno & ciepło!!!(Bea,fanka Comy&pewnej Marie:-)
OdpowiedzUsuńDzięki za odpis(dotyczący BEHEMOTA)!!!A w spodniach to wyglądasz rewelacyjnie-byle tak dalej!3maj sie mocno & ciepło!_Bea(fanka Comy & pewnej Marie;-)
OdpowiedzUsuń_Bea: De nada:)Bardzom rada, że się jednak uśmiechnąłeś - tak przynajmniej wnioskuję z optymistycznego tonu Twojej odpowiedzi. To dobrze, a nawet BARDZO DOBRZE!!! Pozdrawiam Cię i rzucam śnieżką - za te bzdury, które napisałeś o mnie w spodniach - prosto w zimne ucho! hihi!
OdpowiedzUsuńTHX za celny strzał w lewe zmarznięte me uszko!-Szkoda tylko,że musiało tak boleć,choć z drugiej strony ból ten przypomniał mi,że żyję(choć jednak może lepiej żeby nic mi tego nie przypominało).Wiesz,wczoraj byłam cały dzień i noc+prawie pół dzisiejszego dzionka na starym rynku,szkoda,że Nie wpadłas do Fever-a,-to taka knajpka,moglibyśmy wtedy troszkę pogadać.No,ale cóż,nie wpadłas tam,bo przecież Cię nie poinformowałem o tym,że fajnie byłoby,żebyś tam wpadła choć na kwadrans,hi,hi.Tak więc widocznie tak musiało być/lub jak to mówi pewna dobrze Ci znana mądra & dobra{choć można by w tym wypadku napisać:mądra,bo dobra/mądra=dobra}osóbka:"Nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło"(a może chodzi jej o to,że trza czekać-czasem nawet bardzo długo-a w końcu z tego,co sie wydarzyło[dajmy na to:zlego] wydarzy sie/przeobrazi w coś,coś dobrego?-Tak ,zapewne o to Jej biega,hm,to mogło być to znaczenie,tak,tak.-W każdym razie muszę jeszcze nad tym podumać. BTW:podumać to takie prorosyjskie,nie uważasz?--Podumać,dobrze to brzmi...Pa-do ...zaś. "Zaś" też brzmi nieźle,prawda?Tak...magicznie.Magiczny opis jakiegoś bliżej nieokreślonego czasu...Mam wrażenie,że dobrze dziś kombinuję.Być może się mylę,ale przecież nam kobietom wiele się w dzisiejszych czasach wybacza,prawda?-Korzystajmy więc puki się prawdziwym męż3znom jeszcze nieodwidziało i nie zaczęli nas traktować jak współkumpli-zna3 się facetów,ble!-Tego by tylko brakowało.Pozdrawiam wszystkie babeczki i pseudobabeczki również.No i prawdziwych facetów również! 3maj sie ciepło Emni,namawiająca mnie do hartowania sie pod prysznicem poprzez puszczanie najpierw ciepłej,następnie letniej,a na końcu całkiem zimnej wody na me grące ciałko,dziew3no!!!I Ci podpowiem,że stosuję ten zabieg od jakichś 6,no może 8 tygodni,od wtedy,gdy powiedziałas mi,że Ty tak robisz-po prze3taniu książki SYBERIA Jacka Pałkiewicza.A`propos:ja teraz też 3tam coś Pałkiewicza,mianowicie AMAZONKA.Zagadka źródła królowej rzek.Aha!-Kurczę,zapomniałabym:THX za pozdrowionka!!!-I Ci podpowiem,że też Cię pozdrawiam,śniegowy WARIACIE!!!
OdpowiedzUsuńCelowałam w prawe uszko, ale widocznie musiałeś odwrócić głowę. Co do hartowania pod prysznicem to nie namawiam Cię do robienia tego całkowicie zimną wodą, nie jestem sadystką – no chyba, że lubisz, i że masz gorące wnętrze – wtedy zimna woda jest jak najbardziej wskazana, ale i tak nie całkiem zimna-szkoda, jakbyś się miał przeziębić i np. nie wyruszyć na południe, lub na jakąś imprezę do Fever’a (chociaż to by mogło być ciekawe: rozgorączkowana _Bea właśnie w Feverze, hihi), ale wiedz, że Ci tego nie życzę.
OdpowiedzUsuńTwoja interpretacja motta pewnej Marie(której jesteś fanem, i swoja drogą- zazdroszczę Marie Ursuli TAKIEGO fana!!!) mnie trochę zaskoczyła. Nie myślałam o nim w ten sposób, ale pewnie masz rację-jak to Włóczykij- przecież on zawsze wszystko wie naprzód, bo jest zaklęty w czasie i go wyprzedza, w przeciwieństwie do Emni, która jest trochę zapóźniona;) No więc Twoja interpretacja jest super! Bardzo mi się spodobała, a wiesz jak ja interpretuję to powiedzonko? Nie napiszę Ci tego tutaj, bo wiedz, że już to zrobiłam w pewnym liście, który czeka na odbiór (jak i mnóstwo innych rzeczy). Nie wiem, czy Ci się spodoba, ale przeszedł już moją autocenzurę, więc i tak ci go dam... ZAŚ:D W każdym razie mogę Ci napisać, że też będę nad tym dumać w sprzyjających okolicznościach. Dzięki Ci za poddanie mi tego pomysłu, znaczy się takiej interpretacji – jest MEGA!
A co do wybaczania to wiedz, że Sylvii zawsze się wybacza małe grzeszki, zresztą sama o tym mówi w pewnej scenie, bo mam oczywiście na myśli Sylvię Varescu (jakże by inaczej!), hihi.
A tak w ogóle, to cieszę się, że napisałaś coś więcej Beo, i (jako swojej psiapsiółce) mogę Ci zdradzić pewien tekst, który jest tekstem miesiąca, a może nawet i roku? Wczoraj wypowiedziała go niejaka Ola B.: "Syla, ci co na nas trafią, to będą szczęściarze. To jak wygrać milion w lotka... zdarza się raz w życiu... i to nie każdemu". Hahaha!!! -Ola jest dobra! A zatem pozdrawiam Cię i nie wiedząc kim tak naprawdę jesteś, posłużę się określeniem, które zawsze będzie na miejscu: pozdrawiam Cię MAGICZNA ISTOTO! O tak!
Droga Emni,tu Włó3kij!:Odpisze na GG,POZDRO dla wszystkich,którzy te powyższe 2 najdłuższe teksty przeczytali!!!_T.
OdpowiedzUsuńA ja dodam: i zrozumieli!!! I pozdrawiam Kasię Wójtowicz, która jest moją najwierniejszą czytelniczką!Hihi.
OdpowiedzUsuńraczej brudno i syf, a nie artystyczna enklawa
OdpowiedzUsuńI ja dołączam sie do pozdrowień dla Kasi Wójtowicz!!_T.
OdpowiedzUsuńTo znów ja... http://www.teksty.org/Myslovitz,Myszy_i_ludzie
OdpowiedzUsuńBo nie ma... http://www.teksty.org/Myslovitz,Szklany_człowiek
OdpowiedzUsuńStworzony by biec... http://www.teksty.org/Myslovitz,Uciekinier
OdpowiedzUsuńkocham takie "brzydkie" zaułki. smuci mnie gdy w moim mieście znikają takie miejsca. wiem, wiem trzeba remontować kamienice, łatać ulice, kłaść nowe chodniki, ale nowe, ładne miasto jest jakieś bez uroku. rozumiesz mnie mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńŚródka przez te kilka lat wypiękniała. Nadal jest klimatyczna, ale za to bezpieczniejsza o zmroku ;) Koty też można spotkać :)
OdpowiedzUsuń