Ostatnie dni lata
Który to już rok znów wracam na bloga jesienią nie zliczę, choć mam naprawdę szczerą nadzieję, że to już po raz ostatni i tym razem zostanę na stronie przez wszystkie kolejne pory roku. Tym bardziej, że dostałam przez czas swojej nieobecności co najmniej kilkanaście komentarzy z zapytaniem o powrót i wyrazami sympatii, co jest bardzo miłe, zważając na to jak niszowe jest to miejsce.
W ostatnim roku moje zainteresowane modą jako taką zmalało do minimum. Miało na to wpływ bardzo poważne złamanie stawu skokowego, które sprawiło że swoją uwagę skierowałam raczej ku rehabilitacji i ćwiczeniom (nie, nie polubiłam się z siłownią. Muszę trochę dbać o formę, ale już wiem, że nigdy nie będzie to moją pasją), a to sprawiło, że ostatecznie kupiłam sobie kilka par dresów, wygodnych sportowych butów i noszę je od zimy na zmianę - z małą przerwą na upalne dni lata, kiedy musiałam włożyć coś innego i dzięki temu pojawił się dzisiejszy wpis, hehe. Swoją drogą, to bardzo zabawne, bo zanim odkryłam wygodę sportowych ubrań, w mojej szafie pojawiły się - kupione w ciucholandzie latem zeszłego roku - marynarki w stylu lat 90-tych, materiałowe spodnie i eleganckie koszule, a nawet ołówkowa spódnica. No właśnie, swoich ulubionych ciucholandów też póki co nie odwiedzam - 30 września minie rok. Zrobiłam sobie detoks zakupowy, bo kupowałam za dużo oraz za często i ostatecznie nie miałam już miejsca na nowe ubrania, a pieniądze znikały jakoś niepostrzeżenie i - mimo okazyjnych cen - w dużych ilościach :) Może w październiku zakończę tę przerwę i wybiorę się na jakiś lumpeksowy maraton? Poszukam ubrań z dobrym składem, choć, prawdę mówiąc, moja szafa jest pełna i wyposażona na każdą niemal okazję...
......
To było w 2021, w tym roku z kolei zajęłam się w końcu swoim maleńkim ogródkiem (20m2), co kosztowało mnie bardzo dużo pracy, energii, a później nerwów (szczególnie podczas tych okropnych fal upałów), żeby wybrać, posadzić, pielęgnować, doglądać i opryskiwać wszystkie kwiaty, w międzyczasie zadręczając się, że są lepsze rozwiązania niż te, które wpadły mi do głowy na początku i w których realizację poszłam jak dzik w żołędzie. Teraz, na jesień, nieco już ochłonęłam, mam trochę większą wiedzę i właśnie jestem w trakcie sadzenia roślin na przyszły sezon (i jarmużu na zimę), choć i tak ciągle nie potrafię samej sobie wytłumaczyć, że ten ogródek nie jest z gumy i zamawianie hurtowych ilości cebul tulipanów papuzich nie jest dobrym pomysłem :)
To było w 2021, w tym roku z kolei zajęłam się w końcu swoim maleńkim ogródkiem (20m2), co kosztowało mnie bardzo dużo pracy, energii, a później nerwów (szczególnie podczas tych okropnych fal upałów), żeby wybrać, posadzić, pielęgnować, doglądać i opryskiwać wszystkie kwiaty, w międzyczasie zadręczając się, że są lepsze rozwiązania niż te, które wpadły mi do głowy na początku i w których realizację poszłam jak dzik w żołędzie. Teraz, na jesień, nieco już ochłonęłam, mam trochę większą wiedzę i właśnie jestem w trakcie sadzenia roślin na przyszły sezon (i jarmużu na zimę), choć i tak ciągle nie potrafię samej sobie wytłumaczyć, że ten ogródek nie jest z gumy i zamawianie hurtowych ilości cebul tulipanów papuzich nie jest dobrym pomysłem :)
......
Dzisiejsza stylizacja to przewiewna i bardzo wygodna propozycja na ciepłe dni. Spodnie typu culotte upolowałam latem zeszłego roku w lumpeksie (10 zł) i od chwili zakupu stały się - prócz dresów - moimi ulubionymi spodniami. Pasują do sportowych butów i jeansowej kurtki, a także balerinów czy mokasynów i tweedowych marynarek (tak nosiłam je jesienią 2021). Świetnie sprawdzają się z oversizeowymi koszulami, lub - jak dziś - z dodatkami w wersji trochę romantycznej. A najbardziej lubię w nich to, że dzięki nieoczywistej długości nogawki fajnie przełamują formalny styl, z którym, w takiej czystej formie, mam jednak duży problem. Poza tym, last but not least, są na gumce, a więc zero ucisku po obfitym obiedzie ;)
(zdjęcia: Włóczykij)
Jupi wróciłaś :D Tęskniłam bardzo bardzo !
OdpowiedzUsuńOch, miło mi <3
UsuńCieszę się że znów się odzywasz:)))Wyglądasz ślicznie:))))mam nadzieję na częstsze wpisy:))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńJa też - bardzo! :) Pozdrawiam serdecznie :)
Usuńwreszcie wróciłaś, dzięki, monika
OdpowiedzUsuńWitaj. Jak miło Cię widzieć :)
OdpowiedzUsuńTorebka do kompletu z kapeluszem, o tym bym nie pomyślała, ale torebeczka naprawdę urocza.
A co do kapeluszy, to namęczyłam się w tym roku ze znalezieniem sensownego; nie wiem czy to przez te upały, czy przestali produkować, ale była "mizeria". O dziwo, przez przypadek znalazłam w Biedrze ;)
Już się cieszę na moją ukochaną porę roku :)
Gorąco pozdrawiam. Gotka
Wow! Bardzo udana jesienna stylizacja! I tak sceneria, która nadaje całości niepowtarzalnego klimatu! Naprawdę robi wrażenie;) Idealnie dobrane dodatki, słomiany kapelusz i torebka, dopełniają całości!
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam! Dziękuję! Z najcieplejszymi pozdrowieniami - Katarzyna
OdpowiedzUsuń