Nie lubię makijażu


Właściwie na stwierdzeniu zawartym w tytule wpisu mogłabym zakończyć.
......
Moje pierwsze próby makijażowe przypadają gdzieś na okres późnego gimnazjum. Używałam wówczas tylko jakichś błyszczyków (teraz bardzo nie lubię błyszczyków bo kleją mi się usta i przylepiają włosy) i przezroczystej odżywki do rzęs i brwi, ale to było za mało, więc pożyczałam od mamy jej - zbyt ciemne dla mojej karnacji - podkłady, brązujące pudry, różowe szminki i wydawało mi się, że wyglądam jak milion dolarów. Nie wiem, mam nadzieję, że w kontakcie ze światem zewnętrznym młodość broniła się sama, nawet pod warstwą tych okropnych kosmetyków, w każdym razie jak milion dolarów nie wyglądałam. Ani wtedy, ani później.
......
Potem nadszedł czas, kiedy zaczęłam kupować własne kosmetyki, bardziej współgrające ze mną, testowałam je wzdłuż i wszerz, ale nigdy tak naprawdę nie nauczyłam się malować. Miałam oczywiście przelotne znajomości z kolorowymi cieniami do powiek i romanse z podkładami, by ostatecznie stwierdzić, że najbardziej kręci mnie naturalna twarz podkreślona tylko tu i ówdzie.


Nie używam więc wielu kosmetyków. Moim stałym elementem makijażu jest płynny korektor pod oczy, który wklepuję żeby zatuszować ewentualne cienie. Na konkretne wypryski (a niestety te zaskakują mnie dość często) punktowo nakładam korektor lub bazę Fit me! od Maybelline, która tuszuje zaczerwienione miejsca. Kiedyś codziennie nakładałam na twarz podkład, ale po kilku godzinach zaczyna on wyglądać niefajnie po prostu, więc schowałam go do szuflady.

Brązowym cieniem z Bell podkreślam brwi. Nie sprawdziły się u mnie miękkie kredki do brwi, które notorycznie wyrywały mi włoski.
W przypadku większych wyjść nakładam na twarz puder, a na powieki cienie z takiej zwykłej, neutralnej paletki Wibo. Trzymam się raczej jasnych kolorów, w tych ciemnych czuję się trochę jak w przebrana na Hallowen, ale czasem też je stosuję. Moim patentem na większe wyjścia (z racji tego, że nie używam różu, bo często mam wypieki na policzkach) jest używanie perłowego cienia na kości policzkowe, który je doskonale rozświetla.

Przy niewielkiej ilości kosmetyków, moja kolekcja szminek jest dość pokaźna. Jednak różnice między poszczególnymi kolorami są dość subtelne i tym też uzasadniam ich ilość (nie mówiąc już o tym, że niektóre są matowe, inne błyszczące itd.). W każdym razie usta w ciemnym kolorze, to podstawa mojego makijażu.
......
I to właściwie koniec mojego malowania. Nie ma w tym szaleństwa, jest konsekwencja, którą przedstawiam na obrazku poniżej (tak właśnie wygląda mój codzienny makijaż). Czasem dodaję do tego eyeliner, jednak często łzawią mi oczy i nawet ten wodoodporny wygląda wówczas nieestetycznie. A może znacie jakieś fajne, wodoodporne eyelinery?



Komentarze

  1. Anonimowy7/2/16

    Ja zaczęłam się malować dopiero pod koniec liceum,ale jak już zaczęłam to teraz bez pomalowanych rzes niestety z domu nie wychodzę.Masz ładną buzię jak nie czujesz potrzeby nie maluj☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak mam z ustami. Jak mam niepomalowane to czuję się źle. Reszta może byc saute :)

      Usuń
  2. Ja też, podobnie jak Ty, nie przepadam raczej za makijażem. Staram się nim wydobywać i podkreślać naturalność, a ponadto pasuje do historycznych stylizacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ile czasu średnio spędzacie na makijażu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 minut, przed jakimś ekstra wyjściem 15.

      Usuń
  4. A ja uwielbiam makijaż, tylko właśnie po latach eksperymentów (na studia chodziłam jak matrioszka lub got z błękitnymi ustami :O ) odkryłam to, co mi pasuje i właściwie nie kupuję żadnych kosmetyków poza tymi sprawdzonymi. I chyba o to właśnie chodzi, by tak, jak i Ty odkryć coś, w czym się dobrze wygląda i czuje, zamiast testować coraz to nowsze trendy w makijażu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie zapomnę jak moja przyjaciółka kupiła sobie różowe cienie i mnie nimi wymalowała. Potem wracałam do domu i przez całą drogę zastanawiałam dlaczego ludzie tak mi się przyglądają. Jak przyszłam do domu i spojrzałam w lustro... Dramat!

      Usuń
  5. EnełowyZawrótGłowy7/2/16

    A GDZIE GUSTAV??! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odkąd czytam Twojego bloga, zawsze mi się podobał Twój naturalny "look". Sama nie maluję się w ogóle, a z kosmetyków kolorowych mam tylko ten sam truskawkowy błyszczyk Nivei, co Ty. Mój sprawdzony patent na cienie pod oczami - ekstrawaganckie okulary, które zakrywają co nieco i odwracają uwagę ;-) Pozdrawiam serdecznie, Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę. Podziwiam ludzi, którzy się wcale nie malują. Ja mam często jakieś wypryski, więc nawet gdybym już musiała zrezygnować z ust, z korektora naniesionego punktowo na te wypryski byłoby mi trudno...

      Usuń
  7. Ja też się mocno nie maluję bo zwyczajnie nie potrafię. Właściwie najważniejsza jest zalotka. Świetnie podkręca rzęsy, oko się 'otwiera' i od razu zdecydowanie lepiej się wygląda. Używam podkładu ale staram się na wiosnę znaleźć bardziej ekologiczną alternatywę tzn. pudry mineralne. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Użyłam zalotki dwa razy w życiu - miałam wrażenie, ze łamie mi rzęsy :) Ja dość lubiłam puder Bio Detox Bourjois, czasem używałam go zamiast podkładu, bo dobrze krył.

      Usuń
  8. Przyznaję, że nie mogę sobie wyobrazić ciebie w mocnym makijażu. Dla mnie wyglądasz super.
    Sama lubię się mocniej umalować na specjalną okazję, ale na co dzień maluję się w wersji minimum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się sobie podobam w smokey eyes, ale się nie czuję. Poza tym maluję się mocniej na tyle rzadko, że mam tendencję do niepamiętania o tym i rozmazywania cieni :]

      Usuń
  9. Anonimowy10/2/16

    Masz przepiękną, jasną cerę, dlatego w takim makijażu wyglądasz zjawiskowo, chociaż jest to klasyka. Co do stwierdzenia, że makijaż oszukuje, to masz rację, ale z drugiej strony matka natura jest tak niesprawiedliwa, że jednym daje idealną cerę, brak cieni pod oczami, a innym plamy, trądzik, wielkie szare kręgi pod oczami. Dlatego też makijaż (oczywiście ten wykonany prawidłowo) pozwala kobiecie podnieść poczucie własnej wartości i poczuć się pięknie. Piękna cera to skarb, więc po co ją ukrywać pod grubą warstwą podkładu.
    U mnie makijaż też jest minimalny, chociaż jako ciemna zima mogę sobie pozwolić na znacznie więcej - mocne usta i oczy to żadna przesada i wyglądam w tym normalnie, jest tylko jeden problem - jestem totalnym beztalenciem w sztuce malowania się i jestem sobie w stanie zrobić krzywdę kosmetykami kolorowymi, dlatego na wielkie wyjścia maluje mnie siostra. Makijaż do dla mnie zbawienie, bo przykrywa plamy pigmentacyjne i trądzik, który obecnie leczę, olbrzymie cienie pod i nad oczami. Rzęs oraz brwi obecnie nie maluję, stosuję korektor, puder, krem z wysokim filtrem oraz pomadkę, najlepiej matową i jest to moja jedyna ekstrawagancja - szminki mam w różnych odcieniach czerwieni (tak jak Ty), różu oraz bordo (widzę na zdjęciu Golden Rose Matte nr 23, o ile się nie mylę - pomadki z tej linii są moimi faworytkami).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za obszerny komentarz. Ja ostatnio ćwiczę sprawne malowanie kreski eyelinerem, ale średnio mi to wychodzi. A pomadka, to faktycznie 23 Matte - ależ Ty masz oko! Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Anonimowy17/2/16

    Sądzę, że to kwestia indywidualna, a makijaż (tak jak ubranie) należy dopasować do typu urody. A jak ktoś "nie czuje się" w makijażu, to niech tego nie robi. Ja mam typ urody "królewna Śnieżka", zdolności plastyczne i świetnie czuję się w kolorowych kosmetykach, więc "makijażuję" się dość intensywnie. To prawda, że młodość broni się sama, ale z drugiej strony, kiedy mam się malować? Jak będę stara i pomarszczona? Wtedy to dopiero będzie śmiesznie wyglądać.
    Pozdrawiam gorąco! Gotka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, grunt to dobre samopoczucie :)

      Usuń
  11. Zazdroszczę, że dajesz radę na co dzień nosić szminkę. Też lubię mocne, ciemne kolory na ustach, ale nie mogę się przyzwyczaić do pomalowanych (i moje fioletowe i bordowe szminki leżą i zbierają kurz) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daję radę, ale często ją poprawiam, bo niestety trochę się "zjada" i potem wygląda mało estetycznie :D

      Usuń
  12. Bardzo stylowy makijaż ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy10/9/16

    A Ja nie lubię takiego gadania, choc sama nie lubie makijazu. Dziewczeta z pryszczami rozumiem etc Rownie dobrze, mozesz nie golic pach, nog, nie uzywac perfum itd Dobrze, ze kobiety podkreslaja swoje atuty, lub je sobie dodaja makijazem, ubiorem etc Tych z nadmiarem nie oceniam, to nie moja twarz i nie boli mnie to, nie patrze kiedy mi sie cos nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze. Nie zawsze na wszystkie odpowiadam, jednak każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny.
......
Ze względu na spam, komentarze do starszych wpisów są moderowane.

Popularne posty