Pod tweedowym niebem*
Uwielbiam być zawiana... także przez wiatr:) Przez taki wiatr, co przetacza się dziś nad Poznaniem, zwalający gałęzie z drzew, doniczki z parapetów małych, drewnianych okien z koronkowymi firankami; taki, który może urwać łeb, lub co najmniej daje nam odczuć przenikliwość jesiennego powietrza do szpiku kości. Lubię spacerować w tym specyficznym klimacie - opatulona w tweed - zimnymi, niebezpiecznymi ulicami, deptać po kałużach martwych, mokrych liści i patrzeć na uliczne latarnie, które błyskają między nagimi gałęziami i wyznaczają, niczym latarnia morska, moją codzienną drogę do domu. Lubię ich spokojne, stonowane światło, które rozprasza półmrok i trzyma z daleka duchy nocy. Lubię wieczorny taniec liści porwanych nagłym podmuchem, wirujących w takt niewidzialnej muzyki natury. Lubię i dostrzegam symbiozę miasta z przyrodą, która kończy się gdzieś niedaleko, na horyzoncie mgły i cienia.
......
Szlachetny, angielski tweed jest moim najulubieńszym jesiennym materiałem. Niezwykłe ciepło, którym mnie otula, sprawia, że wybaczam mu nawet nieprzyjemne drapanie raz po raz. Poza tym jest to materiał bardzo wdzięczny, ładnie się układający, niegniotący i charakteryzujący się ciekawym wzornictwem. Spódnica to mój lipcowy, wyprzedażowy łup za złotówkę, marynarka (też pochodząca z ciucholandu) leżała w szafie dwa lata zanim zdecydowałam się ją ubrać. Przez ten cały czas byłam przekonana, że jest to odzienie spodnie (pod płaszcz/kurtkę) i się w niej w takim charakterze nie czułam. Nie wiem, kiedy mnie olśniło, że nosi się ją na wierzch, ale był to z pewnością jeden z bardziej twórczych dni mojego życia.
......
Szlachetny, angielski tweed jest moim najulubieńszym jesiennym materiałem. Niezwykłe ciepło, którym mnie otula, sprawia, że wybaczam mu nawet nieprzyjemne drapanie raz po raz. Poza tym jest to materiał bardzo wdzięczny, ładnie się układający, niegniotący i charakteryzujący się ciekawym wzornictwem. Spódnica to mój lipcowy, wyprzedażowy łup za złotówkę, marynarka (też pochodząca z ciucholandu) leżała w szafie dwa lata zanim zdecydowałam się ją ubrać. Przez ten cały czas byłam przekonana, że jest to odzienie spodnie (pod płaszcz/kurtkę) i się w niej w takim charakterze nie czułam. Nie wiem, kiedy mnie olśniło, że nosi się ją na wierzch, ale był to z pewnością jeden z bardziej twórczych dni mojego życia.
Wspaniale! Cudowny, bardzo angielski strój, elegancki i pełen wdzięku. Emnildo - jesteś chodzącym paradoksem - rozkwitasz jesienią! Do tego fantastyczny klimat fotografii. Podziwiam Twój gruby warkocz i kapitalną torebkę. Tweed rządzi.
OdpowiedzUsuńŚwietnie - po Twojemu. Rękawiczki dodają uroku. i bardzo ładnie pasują tutaj upolowane niedawno buty :)))
OdpowiedzUsuńTweedowe spódnice, marynarki, kurtki i płaszczyki to mi spać ostatnio nie dają ;) Jesteś ubrana dokładnie tak, jak ja sobie wymyślam strój dla siebie jak nie mogę spać ;) Cudownie!
OdpowiedzUsuńI ta spódnica za złotówkę?! Te ciuchlandy to w ogóle nie umieją interesu robić..
Jak zwykle się zachwyciłam, eh to naprawdę taki przedwojenny look, jeszcze z tym pięknym warkoczem,pięknie:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię czuć się otulona/opatulona przez angielską wełnę.
OdpowiedzUsuńPasują Ci tweedowe ubrania. Śmiem twierdzić, że są ponadczasowe. Wyglądasz kobieco i elegancko:-)
szmaragda: Chyba rzeczywiście coś w tym jest. Rozkwitam jesienią, kwitnę zimą, przekwitam wiosną, a więdnę latem. Poza tym dokładnie w tej kolejności lubię pory roku:)
OdpowiedzUsuńBiurowa: Co za pamięć:) Dzięki!
Nutmeg: Nie wiem dlaczego, ale twój wpis mnie zainspirował do odwiedzenia ciucholandu zaraz po obiedzie:) Wierzę, że też znajdziesz coś dla siebie w niedalekim czasie:)
Pani La Mome: Dziękuję, dziękuję, cała przyjemność po mojej stronie:)
Epsilon: O właśnie! Tego określenia zabrakło! PONADCZASOWOŚĆ. To jest to, co rzeczywiście najlepiej charakteryzuje tweed:)
pięknie, to chyba Twój jedyny strój który mogłabym skopiować w całości! A podobną spódnicę wzięłam ostatnio za darmo na Szmatrksie (z rzeczy, które ludzie zostawili żeby brać je sobie za darmo:)
OdpowiedzUsuńAch, to jednak nie te buty sprzed 2 postów. Dzisiaj znów przeczytałam Twojego bloga od A do Z (w poszukiwaniu butów)
OdpowiedzUsuńach,jak slicznie wyglądałaś :)) i urocze jesienne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę śliczne zdjęcia- mi też, jak Robaczkowi, ten stój bardzo się spodobał w całości :) Niczego bym nie zmieniła :)
OdpowiedzUsuńEch, pięknie jest. Wtapiasz się w jesień :). Gratuluję wyprzedażowych łupów i olśnienia co do marynarki, która jest świetna, świetna, świetna :). Zdaje się, że ja nie mam nic tweedowego... Hmmm, trzeba by to naprawić :).
OdpowiedzUsuńTytuł pasuje. Lubię Turnaua.
Już dawno miałam Ci powiedzieć, jak uwielbiam Twój styl pisania - zdania czyta się miękko i z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńW tweedowej stylizacji wyglądasz przepięknie! To materiał, którego jesienią nigdy za wiele. A ja ostatnio marzę o takiej tweedowej sukience.
robaczek, gosia, n@tchniona: dziękuję!
OdpowiedzUsuńBiurowa: Co za szczęście, że nie prowadzę tego bloga od dwóch lat:)
karo: Dziękuję Ci. Z pewnością szybko nadrobisz, bo szczęśliwie tweedu jest w ciucholandach całe mnóstwo - szczególnie jeśli jest to odzież prosto z Anglii. Co, jak co, ale ubraniowe patenty Anglików są rewelacyjne!
J.Z.: Niesamowicie się cieszę, że gustujesz w moim stylu pisania! Staram się napisać coś więcej niż tylko o tym co mam na sobie, bo przecież ciuch są tylko dodatkiem do świata!
Jesiennie, stylowo i pięknie.
OdpowiedzUsuńPiękny strój! Świetnie dobrane faktury materiałów, buty, torebka i rękawiczki. I ten cudny warkocz! Można byłoby minimalnie skrócić spódnicę (do połowy kolana), prezentowałaby się jeszcze korzystniej, a szal zamotać na żakiecie (nie pod). Przepięknie, Mademoiselle :)
OdpowiedzUsuńAnuszka: Dziękuję!
OdpowiedzUsuńAnoniomowy: Dziękuję, również za rady - spódnicy nie skrócę - nie chce mi się, a poza tym przy sinym wietrze znakomicie ociepla kolana:) Pozdrawiam:)
Piękna marynarka. Pięknie napisany post :)
OdpowiedzUsuńJaka fajna pogoda :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się spódnica.
lubie taki wdzieczny oldschool :)
OdpowiedzUsuńKlasa sama w sobie! Podoba mi się styl jaki reprezentujesz. Nostalgia, tweed - takie lepsze czasy międzywojnia. :)Dla mnie jesteś jak wycięta z jakejś powieści i to w całości.
OdpowiedzUsuń